sobota, 15 czerwca 2013

6. ''On jest perfekcyjny.''



*oczami Jessici*

-Spakowani? -Ashley wbiegła do naszego pokoju. Jest sobota, 12:00. Zaraz wyjeżdżamy. 
Szczerze, nie sądzę, żeby to był dobry pomysł z tymi wakacjami. Ale może coś się zmieni? Zobaczymy jak to wszystko będzie.
-Tak. -odparł Justin chwytając swoją torbę. 
Lekko przytaknęłam głową, gdy Ashley na mnie spojrzała.
-To jedziemy! -krzyknęła podskakując. To niesamowite, jak bardzo pozytywną dziewczyną ona jest. 
15 minut później byliśmy już w samochodzie. Justin prowadził, a ja byłam zmuszona usiąść na miejscu pasażera, bo Ashley i Ryan chcieli zająć tylne siedzenia tylko dla siebie. 
Byłam zmęczona i niechętna do rozmów z Justinem, więc usnęłam.
Obudziłam się, gdy byliśmy na miejscu. To znaczy, Ashley mnie obudziła. Tu jest pięknie. Skromny domek tuż przy plaży. Niedaleko do miasta. Świeże powietrze. Idealnie.
Weszliśmy do środka domku, jeszcze lepiej. Domek nie jest nie wiadomo jak wielki, ale jest luksusowy. Są 2 piętra. Na pierwszym dostrzegłam kuchnię, jadalnię i duży salon, a na drugim zgaduję, że są pokoje i łazienki.
-Nie wiem czy wiesz, ale są tylko trzy pokoje. -szepnęła mi Ashley co ucha.
-To chyba akurat wystarczy? -spojrzałam na Ash.
-Ale trzeci jest zajęty, bo nie będziemy tu sami.
-To.. ja będę spała na kanapie w salonie. -odparłam.
-Ta kanapa jest strasznie niewygodna. -dodał Justin.
-Trudno. -wzruszyłam ramionami. -Wolę to, niż dzielić pokój z Tobą.
-Dlaczego jesteś taka...
-No jaka? -spojrzałam na niego.
-Okropna? Wredna? Chamska?
-Dałeś mi do tego powody.
-To może my was zostawimy? -powiedział Ryan, po czym złapał Ashley za rękę i poszli po schodach na górę.
-Posłuchaj... Chociaż ten raz, posłuchaj mnie. -poprosił Justin.
-Mów. -skrzyżowałam ręce na piersi.
-Na tej imprezie byłem pijany i nie wiedziałem co robię. Czułem do Ciebie taki cholerny pociąg, że stwierdziłem, że muszę coś z tym zrobić. Zawsze było tak, że jak jakaś laska zakręciła mi w głowie, to pieprzyłem się z nią i zapominałem. A jeśli nie chciała, to stwierdziłem, że mam wyjebane i szukałem innej. Z Tobą tak nie jest. Zrozumiałem, że źle zrobiłem, no ale hej! To była impreza! Na imprezach różne rzeczy się dzieją. Po prostu chcę, żebyś o tym zapomniała i może zacznijmy od początku?
Zaczęłam zastanawiać się nad tym co powiedział mi Justin. Przeanalizowałam każde słowo. Patrzył się na mnie oczekując odpowiedzi. Oczy miał nieziemskie, to muszę przyznać. Po chwili zastanowienia wystawiłam rękę w jego stronę.
-Cześć, jestem Jessica. -uśmiechnęłam się delikatnie. Chłopak zaśmiał się i chwycił moją dłoń lekko ją ściskając.
-Justin, miło mi. -odpowiedział szerokim uśmiechem. Uśmiech też miał piękny.
Jessica, stop! Skarciłam się.
-A teraz wybacz, muszę zadzwonić do siostry. -wyjęłam z kieszeni telefon.
-Nie martw się o to. Przyjedzie tu z Jasonem.
-Więc to dla nich jest trzeci pokój?
-Tak.
-Moja siostra ma mieć pokój z Jasonem? Dlaczego ja nie mogę mieć pokoju z nią, a ty z Twoim bratem?
-Ten gnojek chrapie! -zaśmiał się Justin. -Poza tym ja nie chcę mieć z nim pokoju.
-A może ja nie chcę mieć pokoju z Tobą?
-Cóż.. W takim razie więcej miejsca dla mnie. Ale uwierz mi, po dwóch lub trzech nocach na tej kanapie będziesz mnie błagała, żebyś mogła mieć ze mną pokój. -Justin puścił mi oczko i poszedł w kierunku kuchni.
Po chwili usłyszałam jak drzwi się otwierają. To byli Tori i Jason.
-Jess! -krzyknęła Tori, po czym podbiegła do mnie i przytuliła mnie.
-Cześć młoda. -uśmiechnęłam się.
-Hej. -podszedł do nas Jason.
-Cześć Jason. -uśmiechnęłam się i przytuliłam się do chłopaka.
Po chwili doszedł do nas Justin i również się z nimi przywitał.
-Więc. -Justin klasnął w dłonie. -Pewnie wszyscy są zmęczeni podróżą, więc dzisiaj odpoczynek. Wakacje życia zaczniemy jutro. -szeroko się uśmiechnął.
Wszyscy przytaknęliśmy. Jason i Tori poszli do swojego pokoju. Jest już po 23, jestem zmęczona jak nigdy.
-Może jednak zechcesz dzielić ze mną pokój? -Justin poruszył brwiami na co skarciłam go wzrokiem. -No dobra. -uniósł ręce do góry. -Ale żeby nie było, że nie ostrzegałem Cię przed tą kanapą. -puścił mi oczko i poszedł schodami na górę.

Całą noc wierciłam się na tej kanapie. Ugh, Justin miał rację. Nie wierzę, że w ogóle przeszło mi to przez głowę 'Justin-miał-rację'. Ale nie, nie będę miała z nim pokoju. Nie dam mu tej satysfakcji. Jakimś cudem udało mi się zasnąć.
Gdy się obudziłam poczułam ostry ból pleców. Ta kanapa to zło, ale nigdy nie przyznam tego Justinowi.
-Dzieeeń dobry! -usłyszałam głos Ashley, gdy schodziła po schodach.
Wstałam z kanapy.
-Dzień dobry. -odpowiedziałam jej.
-Ojej. -podeszła do mnie. -A Justin ostrzeeegaaał -powiedziała śpiewając.
-Zamknij się. -pokręciłam głową i w tym momencie usłyszałam, że dzwoni mi telefon. To mama.
-Przepraszam Cie na chwilę. -powiedziałam do Ash i poszłam do kuchni i odebrałam telefon. -Halo?
-Jess?
-Em, tak.
-Cześć kochanie. -przywitała się mama. -Jak tam rozpoczęcie wakacji?
-Świetnie. Ja i Tori wyjechałyśmy ze znajomymi do domku mojego lokatora.
-Nie lokatorki?
-Nie mamo. Lokatora. Mam pokój z chłopakiem.
-Przecież tak nie powinno być!
-Mamo, uspokój się. Nie musisz się o nic martwić.
-Na pewno?
-Tak.
-No dobrze. Ale wytłumacz mi, dlaczego wyjechałyście na wakacje bez mojej zgody? Jesteście nieletnie!
-Mamo! Przyjechałam tu żeby się bawić.
-Już ja dobrze znam te Twoje zabawy. Masz mi w tej chwili powiedzieć gdzie jesteście, a ja z ojcem zaraz po was jedziemy.
-Co?! -krzyknęłam do telefonu.
-Bez dyskusji! Gdzie jesteście?
-Przepraszam mamo, ale ja.. nie powiem Ci. -powiedziałam ciszej.
-Jessico Olsen! -krzyknęła moja mama zanim się rozłączyłam.
Wyłączyłam telefon i pobiegłam do łazienki. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i przetarłam wilgotne od łez policzki. Dlaczego ona tak bardzo chce uprzykrzyć mi życie?! Czuję się jak najbardziej nierozumiana osoba na tej planecie.
Gdy wychodziłam z łazienki poczułam, że uderzyłam kogoś drzwiami. To był Justin.
-Ja.. przepraszam -powiedziałam i wyciągnęłam do niego rękę, aby pomóc mu wstać. Bez zastanowienia ją chwycił i chwila później staliśmy twarzą w twarz.
-Nie szkodzi, skarbie. -uśmiechnął się.
Pomimo tego, jak wiele minusów sobie u mnie narobił, zaczął to wszystko nadrabiać. On jest perfekcyjny. Stał przede mną w samych bokserkach. Wygląda na to, że dopiero wstał.
-Skończyłaś? -wyrwał mnie z moich myśli.
-Co?
-Podziwianie mnie. -uśmiechnął się cwaniacko i poruszył brwiami.
-Głupek. -pokręciłam głową i zaczęłam kierować się w stronę kuchni, ale poczułam rękę Justina na moim ramieniu. -Co chcesz? -odwróciłam się w jego stronę.
-Pojedź gdzieś ze mną.
-Gdzie?
-Niespodzianka.
W tym momencie nie wiedziałam co zrobić. Ale, obiecałam sobie, że będę się bawić. Nie wiem co on planuje, jest zdolny do wszystkiego. Zawładnęła mną jakaś tajemnicza siła, która sprawiła, że przytaknęłam głową, na co chłopak odpowiedział uśmiechem.


***

Przeeepraszam, że tak długo nie dodawałam!
Ale nie mam za bardzo czasu + zepsuł się mój laptop i korzystam z laptopa rodziców.
A do tego zaliczenia w szkole.
W ciągu tygodnia wyszłam z 4 zagrożeń. Zostało mi jeszcze jedno - matma.
Czuję się jak Bóg.
Jak myślicie, gdzie Justin zabiera Jess i po co? :)
Kocham was <3

sobota, 1 czerwca 2013

5. ''On naprawdę ją lubi.''



*oczami Justina*

Gdy się obudziłem powoli zaczęło do mnie docierać, co się wczoraj działo. Narkotyki, marycha, Jessica pomagająca mi iść do łóżka. Czekaj... ona mi pomogła? Albo mi się zdawało? A jeśli tak, to dlaczego miałaby to robić? Nienawidzi mnie. To nowość w tej szkole, że ktoś mnie nienawidzi. Wystarczy, że pstryknę palcem i grono lasek z sztucznym.. właściwie wszystkim zlatują się wokół mnie jak psy. 
Rozejrzałem się po pokoju i zauważyłem, że Jessica jeszcze śpi. Wyglądała tak słodko, jak anioł. Bieber, o czym ty kurwa mówisz?! Skarciłem sam siebie, za myślenie zupełnie do mnie nie podobne. Podniosłem się z łóżka i poszedłem do łazienki. Gdy spojrzałem na lustro, przeraziłem się. Chociaż w sumie nie jest gorzej niż po ostatniej takiej akcji. Wziąłem szybki prysznic i gdy wyszedłem, Jess już nie spała. Zabawne, zawsze jak wychodzę spod prysznica, ona już nie śpi.
-Dzień dobry. -uśmiechnąłem się do niej.
-Cześć. -powiedziała cicho. -Pamiętasz coś z wczoraj.
-Mhm. -zacisnąłem usta w jedną linię przypominając sobie wszystko. -Pomogłaś mi. Dziękuję.
-Spoko. -powiedziała bezinteresownie.
Jak ona może nie być mną zainteresowana? Każda inna dziewczyna w szkole chciałaby ze mną być. Im bardziej Jessica mnie olewa, tym większy pociąg to niej czuję. Ugh.
Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. Zaczynam przyzwyczajać się do jej towarzystwa. To się nigdy nie dzieje w moim przypadku. Zawsze dziewczyny były mi potrzebne tylko do bzykania. Nigdy nawet żadnej nie lubiłem. No może oprócz Ashley, bo ona jest moją przyjaciółką od dzieciństwa.


*oczami Jessici*

Korzystając z tego, że Justin na chwilę zniknął z pokoju poszłam wziąć prysznic. Wybiegłam z łazienki, gdy usłyszałam mój dzwoniący telefon. Nieznany. 
-Halo? -spytałam niepewnie.
-Cześć Jess! -usłyszałam dobrze znajomy głos.
-Zayn! -krzyknęłam dość głośno i podskoczyłam ze szczęścia. Zayn jest moim przyjacielem z dzieciństwa. Tak bardzo za nim tęsknię.
-Jak się trzymasz?
-Z biegiem czasu jest coraz lepiej. -powiedziałam szczerząc się do siebie.
-Hej, brzmisz na bardzo szczęśliwą. 
-Bo zadzwoniłeś! Nawet nie wiesz jak tęsknię.
-Ja za Tobą też, jakie masz plany na wakacje? Wiesz, że to ostatni tydzień szkoły?
-Jak bym mogła nie wiedzieć! Nie, nie mam żadnych planów. Moi rodzice stwierdzili, że wakacje spędzę tu. 
-W akademiku? Nie pozwolę na to. Wyciągnę Cię stamtąd.
-Jak z więzienia. -zaśmiałam się i usłyszałam czyjeś kroki pod drzwiami. -Muszę kończyć. Cześć. -rozłączyłam się i rzuciłam telefon na łóżko.
Parę sekund później w drzwiach pojawił się Justin. Była z nim Ashley.
-Idziesz z nami do parku? -spytała Ashley.
-Po co? -spojrzałam w ich kierunku.
-Um, no tak po prostu. -Ash odparła trochę zdziwiona moim pytaniem.
-Jak on idzie, to ja nie. -spojrzałam na Justina, który zmarszczył brwi ze zdziwienia.
-Co ty znowu odpierdalasz? -warknął w moim kierunku.
-To nie ja próbowałam się na Ciebie rzucić na imprezie.
-Jeszcze rano było wszystko w porządku! Nawet pomogłaś mi dojść do łóżka. Nie rozumiem Cię. Zachowujesz się jak szmata. Chodź Ashley, Ryan czeka. -spojrzał na mnie, po czym odwrócił wzrok na Ashley i chwycił ją za ramię ciągnąc za sobą za nim zdążyła cokolwiek powiedzieć.
Podeszłam do drzwi i zamknęłam je za nimi. Czy on naprawdę myśli, że jeśli raz byłam dla niego miła, to znaczy, że wszystko jest ok? On chyba naprawdę sądzi, że każda dziewczyna na niego leci.
Cóż, każda oprócz mnie.


*oczami Justina*

-Nie rozumiem! -wyrzuciłem ręce w powietrze. -Najpierw mnie nienawidzi, potem mi pomaga, a teraz znowu mnie nienawidzi? Co jest z nią nie tak?! 
-Bieber! -krzyknął Ryan. -Od kiedy ty się przejmujesz jedną dziewczyną? 
-Lubi ją. -wtrąciła się Ashley.
-Śmieszna jesteś. -warknąłem w jej kierunku. -Nie przejmuję się, tylko ta laska jest popierdolona. 
-A może Cię kręci dlatego, że nie liże Ci dupy jak wszystkie inne? -spytał Ryan unosząc brwi.
-Proszę Cię. Mogę w tej szkole mieć każdą. Więc dlaczego miałbym przejmować się akurat nią?
-Bo ją lubisz. -Ashley znowu się wtrąciła.
-Wcale jej kurwa nie lubię! -krzyknąłem. -Jeszcze tydzień i 2 miesiące spokoju.
-Zapowiadają się zajebiste wakacje. -Ryan uśmiechnął się do siebie.
-O tak. -oblizałem usta. -Muszę się odprężyć. Idźcie. Wrócę później. -przybiłem z nimi żółwika, po czym chwyciłem moją deskorolkę i pobiegłem w kierunku rampy.

Po około godzinie zdecydowałem wrócić do akademika. Nienawidzę niedziel, bo po nich są poniedziałki i szkoła. Ale na szczęście to ostatni tydzień i wakacje.
Poniedziałek zleciał mi na szczęście szybko. Jessica się nawet do mnie słowem nie odezwała od wczoraj. Tak jakby jej nie było. Zaczynało mnie to denerwować. Nienawidzę, jak laska mnie ignoruje. Zwłaszcza, jak jest tak seksowna jak ona.
Na wakacje ja, Ryan i Ashley jedziemy do mojego domku przy plaży. Jest on niedaleko miasta, ciągłe imprezy i w ogóle. Ale musimy skombinować sobie większą ekipę. Może zaproponowałbym to Jessice? Ale ona i tak się nie zgodzi. Poproszę Ashley, żeby z nią pogadała.
Reszta tygodnia też jakoś zleciała. Piątek, zakończenie roku. Po tej śmiesznej ceremonii szybko znalazłem Ashley i Ryana jak zwykle obmacujących się.
-Cześć wam. -podszedłem do nich.
-Hej. -powiedzieli razem.
-Ashley, zrobisz to o co Cię prosiłem?
-Jasne. Ale dlaczego ty nie możesz z nią pogadać? -Ashley spojrzała na mnie.
-Od tamtego tygodnia się do mnie odzywa. Myślisz, że jak nagle zapytam ją o to, czy jedzie z nami na wakacje, to się zgodzi?
-No racja.
-Właśnie. Ja lecę. Daj znać jak z nią pogadasz, cześć.
-Pa.


*oczami Ashley*

-On naprawdę ją lubi. -powiedziałam do Ryana, gdy Justin już odszedł.
-Wiesz, też to zauważyłem.
-Zawsze jak się przejmował jakąś laską, to maksymalnie jeden dzień. Nieważne. Idę z nią pogadać. -pocałowałam Ryana delikatnie w usta i poszłam w stronę pokoju Jessici i Justina. 
Zapukałam i gdy usłyszałam ciche 'proszę' weszłam do środka.
-Hej. -przywitałam ją uśmiechem.
-O, cześć. -odwzajemniła mój uśmiech.
-Masz jakieś plany na wakacje? -usiadłam na łóżku obok niej.
-Nie. -odparła i wyłączyła laptopa.
-Cóż, to już masz. -lekko szturchnęłam jej ramię.
-To znaczy?
-Ja, Ryan i Justin jedziemy na całe wakacje do domku Justina przy plaży. Chcesz jechać z nami? 
-Nie wiem czy to dobry pomysł.
-Oj, no zgódź się! Będzie zajebiście! Chłopaki nie mają nic przeciwko, chętnie się zgodzili. Zwłaszcza Justin.
-Co masz na myśli?
-Wydaje mi się, że on Cię lubi. -poruszyłam zabawnie brwiami. 
-Proszę Cię. -Jessica parsknęła śmiechem.
-Mówię poważnie.
-Ash....
-To pojedziesz z nami?
Nie odzywała się przez kilka sekund. Wyglądała jakby się zastanawiała. Westchnęła głęboko i spojrzała na mnie.
-Dobra. -powiedziała.
-Yaay! -krzyknęłam i przytuliłam ją. -Będzie fajnie, zobaczysz!
-Nie wątpię.


***
Przeeeeepraszam, że tak długo nie dodawałam!
Ale po prostu brak weny + nauka.
Mam nadzieję, że wybaczycie.
asdfghjkljhgfds jadą na wspólne wakacje!
Jak myślicie, czy Jessica i Justin pogodzą się? :D
Kocham was i dziękuję za każdy komentarz <3
I tych, co jeszcze nie wiedzą informuję, że zmieniłam nazwę
z @DisBieberauhl na @biebsmotto <3
Do następnego!