*oczami Jessici*
-Spakowani? -Ashley wbiegła do naszego pokoju. Jest sobota, 12:00. Zaraz wyjeżdżamy.
Szczerze, nie sądzę, żeby to był dobry pomysł z tymi wakacjami. Ale może coś się zmieni? Zobaczymy jak to wszystko będzie.
-Tak. -odparł Justin chwytając swoją torbę.
Lekko przytaknęłam głową, gdy Ashley na mnie spojrzała.
-To jedziemy! -krzyknęła podskakując. To niesamowite, jak bardzo pozytywną dziewczyną ona jest.
15 minut później byliśmy już w samochodzie. Justin prowadził, a ja byłam zmuszona usiąść na miejscu pasażera, bo Ashley i Ryan chcieli zająć tylne siedzenia tylko dla siebie.
Byłam zmęczona i niechętna do rozmów z Justinem, więc usnęłam.
Obudziłam się, gdy byliśmy na miejscu. To znaczy, Ashley mnie obudziła. Tu jest pięknie. Skromny domek tuż przy plaży. Niedaleko do miasta. Świeże powietrze. Idealnie.
Weszliśmy do środka domku, jeszcze lepiej. Domek nie jest nie wiadomo jak wielki, ale jest luksusowy. Są 2 piętra. Na pierwszym dostrzegłam kuchnię, jadalnię i duży salon, a na drugim zgaduję, że są pokoje i łazienki.
-Nie wiem czy wiesz, ale są tylko trzy pokoje. -szepnęła mi Ashley co ucha.
-To chyba akurat wystarczy? -spojrzałam na Ash.
-Ale trzeci jest zajęty, bo nie będziemy tu sami.
-To.. ja będę spała na kanapie w salonie. -odparłam.
-Ta kanapa jest strasznie niewygodna. -dodał Justin.
-Trudno. -wzruszyłam ramionami. -Wolę to, niż dzielić pokój z Tobą.
-Dlaczego jesteś taka...
-No jaka? -spojrzałam na niego.
-Okropna? Wredna? Chamska?
-Dałeś mi do tego powody.
-To może my was zostawimy? -powiedział Ryan, po czym złapał Ashley za rękę i poszli po schodach na górę.
-Posłuchaj... Chociaż ten raz, posłuchaj mnie. -poprosił Justin.
-Mów. -skrzyżowałam ręce na piersi.
-Na tej imprezie byłem pijany i nie wiedziałem co robię. Czułem do Ciebie taki cholerny pociąg, że stwierdziłem, że muszę coś z tym zrobić. Zawsze było tak, że jak jakaś laska zakręciła mi w głowie, to pieprzyłem się z nią i zapominałem. A jeśli nie chciała, to stwierdziłem, że mam wyjebane i szukałem innej. Z Tobą tak nie jest. Zrozumiałem, że źle zrobiłem, no ale hej! To była impreza! Na imprezach różne rzeczy się dzieją. Po prostu chcę, żebyś o tym zapomniała i może zacznijmy od początku?
Zaczęłam zastanawiać się nad tym co powiedział mi Justin. Przeanalizowałam każde słowo. Patrzył się na mnie oczekując odpowiedzi. Oczy miał nieziemskie, to muszę przyznać. Po chwili zastanowienia wystawiłam rękę w jego stronę.
-Cześć, jestem Jessica. -uśmiechnęłam się delikatnie. Chłopak zaśmiał się i chwycił moją dłoń lekko ją ściskając.
-Justin, miło mi. -odpowiedział szerokim uśmiechem. Uśmiech też miał piękny.
Jessica, stop! Skarciłam się.
-A teraz wybacz, muszę zadzwonić do siostry. -wyjęłam z kieszeni telefon.
-Nie martw się o to. Przyjedzie tu z Jasonem.
-Więc to dla nich jest trzeci pokój?
-Tak.
-Moja siostra ma mieć pokój z Jasonem? Dlaczego ja nie mogę mieć pokoju z nią, a ty z Twoim bratem?
-Ten gnojek chrapie! -zaśmiał się Justin. -Poza tym ja nie chcę mieć z nim pokoju.
-A może ja nie chcę mieć pokoju z Tobą?
-Cóż.. W takim razie więcej miejsca dla mnie. Ale uwierz mi, po dwóch lub trzech nocach na tej kanapie będziesz mnie błagała, żebyś mogła mieć ze mną pokój. -Justin puścił mi oczko i poszedł w kierunku kuchni.
Po chwili usłyszałam jak drzwi się otwierają. To byli Tori i Jason.
-Jess! -krzyknęła Tori, po czym podbiegła do mnie i przytuliła mnie.
-Cześć młoda. -uśmiechnęłam się.
-Hej. -podszedł do nas Jason.
-Cześć Jason. -uśmiechnęłam się i przytuliłam się do chłopaka.
Po chwili doszedł do nas Justin i również się z nimi przywitał.
-Więc. -Justin klasnął w dłonie. -Pewnie wszyscy są zmęczeni podróżą, więc dzisiaj odpoczynek. Wakacje życia zaczniemy jutro. -szeroko się uśmiechnął.
Wszyscy przytaknęliśmy. Jason i Tori poszli do swojego pokoju. Jest już po 23, jestem zmęczona jak nigdy.
-Może jednak zechcesz dzielić ze mną pokój? -Justin poruszył brwiami na co skarciłam go wzrokiem. -No dobra. -uniósł ręce do góry. -Ale żeby nie było, że nie ostrzegałem Cię przed tą kanapą. -puścił mi oczko i poszedł schodami na górę.
Całą noc wierciłam się na tej kanapie. Ugh, Justin miał rację. Nie wierzę, że w ogóle przeszło mi to przez głowę 'Justin-miał-rację'. Ale nie, nie będę miała z nim pokoju. Nie dam mu tej satysfakcji. Jakimś cudem udało mi się zasnąć.
Gdy się obudziłam poczułam ostry ból pleców. Ta kanapa to zło, ale nigdy nie przyznam tego Justinowi.
-Dzieeeń dobry! -usłyszałam głos Ashley, gdy schodziła po schodach.
Wstałam z kanapy.
-Dzień dobry. -odpowiedziałam jej.
-Ojej. -podeszła do mnie. -A Justin ostrzeeegaaał -powiedziała śpiewając.
-Zamknij się. -pokręciłam głową i w tym momencie usłyszałam, że dzwoni mi telefon. To mama.
-Przepraszam Cie na chwilę. -powiedziałam do Ash i poszłam do kuchni i odebrałam telefon. -Halo?
-Jess?
-Em, tak.
-Cześć kochanie. -przywitała się mama. -Jak tam rozpoczęcie wakacji?
-Świetnie. Ja i Tori wyjechałyśmy ze znajomymi do domku mojego lokatora.
-Nie lokatorki?
-Nie mamo. Lokatora. Mam pokój z chłopakiem.
-Przecież tak nie powinno być!
-Mamo, uspokój się. Nie musisz się o nic martwić.
-Na pewno?
-Tak.
-No dobrze. Ale wytłumacz mi, dlaczego wyjechałyście na wakacje bez mojej zgody? Jesteście nieletnie!
-Mamo! Przyjechałam tu żeby się bawić.
-Już ja dobrze znam te Twoje zabawy. Masz mi w tej chwili powiedzieć gdzie jesteście, a ja z ojcem zaraz po was jedziemy.
-Co?! -krzyknęłam do telefonu.
-Bez dyskusji! Gdzie jesteście?
-Przepraszam mamo, ale ja.. nie powiem Ci. -powiedziałam ciszej.
-Jessico Olsen! -krzyknęła moja mama zanim się rozłączyłam.
Wyłączyłam telefon i pobiegłam do łazienki. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i przetarłam wilgotne od łez policzki. Dlaczego ona tak bardzo chce uprzykrzyć mi życie?! Czuję się jak najbardziej nierozumiana osoba na tej planecie.
Gdy wychodziłam z łazienki poczułam, że uderzyłam kogoś drzwiami. To był Justin.
-Ja.. przepraszam -powiedziałam i wyciągnęłam do niego rękę, aby pomóc mu wstać. Bez zastanowienia ją chwycił i chwila później staliśmy twarzą w twarz.
-Nie szkodzi, skarbie. -uśmiechnął się.
Pomimo tego, jak wiele minusów sobie u mnie narobił, zaczął to wszystko nadrabiać. On jest perfekcyjny. Stał przede mną w samych bokserkach. Wygląda na to, że dopiero wstał.
-Skończyłaś? -wyrwał mnie z moich myśli.
-Co?
-Podziwianie mnie. -uśmiechnął się cwaniacko i poruszył brwiami.
-Głupek. -pokręciłam głową i zaczęłam kierować się w stronę kuchni, ale poczułam rękę Justina na moim ramieniu. -Co chcesz? -odwróciłam się w jego stronę.
-Pojedź gdzieś ze mną.
-Gdzie?
-Niespodzianka.
W tym momencie nie wiedziałam co zrobić. Ale, obiecałam sobie, że będę się bawić. Nie wiem co on planuje, jest zdolny do wszystkiego. Zawładnęła mną jakaś tajemnicza siła, która sprawiła, że przytaknęłam głową, na co chłopak odpowiedział uśmiechem.
Weszliśmy do środka domku, jeszcze lepiej. Domek nie jest nie wiadomo jak wielki, ale jest luksusowy. Są 2 piętra. Na pierwszym dostrzegłam kuchnię, jadalnię i duży salon, a na drugim zgaduję, że są pokoje i łazienki.
-Nie wiem czy wiesz, ale są tylko trzy pokoje. -szepnęła mi Ashley co ucha.
-To chyba akurat wystarczy? -spojrzałam na Ash.
-Ale trzeci jest zajęty, bo nie będziemy tu sami.
-To.. ja będę spała na kanapie w salonie. -odparłam.
-Ta kanapa jest strasznie niewygodna. -dodał Justin.
-Trudno. -wzruszyłam ramionami. -Wolę to, niż dzielić pokój z Tobą.
-Dlaczego jesteś taka...
-No jaka? -spojrzałam na niego.
-Okropna? Wredna? Chamska?
-Dałeś mi do tego powody.
-To może my was zostawimy? -powiedział Ryan, po czym złapał Ashley za rękę i poszli po schodach na górę.
-Posłuchaj... Chociaż ten raz, posłuchaj mnie. -poprosił Justin.
-Mów. -skrzyżowałam ręce na piersi.
-Na tej imprezie byłem pijany i nie wiedziałem co robię. Czułem do Ciebie taki cholerny pociąg, że stwierdziłem, że muszę coś z tym zrobić. Zawsze było tak, że jak jakaś laska zakręciła mi w głowie, to pieprzyłem się z nią i zapominałem. A jeśli nie chciała, to stwierdziłem, że mam wyjebane i szukałem innej. Z Tobą tak nie jest. Zrozumiałem, że źle zrobiłem, no ale hej! To była impreza! Na imprezach różne rzeczy się dzieją. Po prostu chcę, żebyś o tym zapomniała i może zacznijmy od początku?
Zaczęłam zastanawiać się nad tym co powiedział mi Justin. Przeanalizowałam każde słowo. Patrzył się na mnie oczekując odpowiedzi. Oczy miał nieziemskie, to muszę przyznać. Po chwili zastanowienia wystawiłam rękę w jego stronę.
-Cześć, jestem Jessica. -uśmiechnęłam się delikatnie. Chłopak zaśmiał się i chwycił moją dłoń lekko ją ściskając.
-Justin, miło mi. -odpowiedział szerokim uśmiechem. Uśmiech też miał piękny.
Jessica, stop! Skarciłam się.
-A teraz wybacz, muszę zadzwonić do siostry. -wyjęłam z kieszeni telefon.
-Nie martw się o to. Przyjedzie tu z Jasonem.
-Więc to dla nich jest trzeci pokój?
-Tak.
-Moja siostra ma mieć pokój z Jasonem? Dlaczego ja nie mogę mieć pokoju z nią, a ty z Twoim bratem?
-Ten gnojek chrapie! -zaśmiał się Justin. -Poza tym ja nie chcę mieć z nim pokoju.
-A może ja nie chcę mieć pokoju z Tobą?
-Cóż.. W takim razie więcej miejsca dla mnie. Ale uwierz mi, po dwóch lub trzech nocach na tej kanapie będziesz mnie błagała, żebyś mogła mieć ze mną pokój. -Justin puścił mi oczko i poszedł w kierunku kuchni.
Po chwili usłyszałam jak drzwi się otwierają. To byli Tori i Jason.
-Jess! -krzyknęła Tori, po czym podbiegła do mnie i przytuliła mnie.
-Cześć młoda. -uśmiechnęłam się.
-Hej. -podszedł do nas Jason.
-Cześć Jason. -uśmiechnęłam się i przytuliłam się do chłopaka.
Po chwili doszedł do nas Justin i również się z nimi przywitał.
-Więc. -Justin klasnął w dłonie. -Pewnie wszyscy są zmęczeni podróżą, więc dzisiaj odpoczynek. Wakacje życia zaczniemy jutro. -szeroko się uśmiechnął.
Wszyscy przytaknęliśmy. Jason i Tori poszli do swojego pokoju. Jest już po 23, jestem zmęczona jak nigdy.
-Może jednak zechcesz dzielić ze mną pokój? -Justin poruszył brwiami na co skarciłam go wzrokiem. -No dobra. -uniósł ręce do góry. -Ale żeby nie było, że nie ostrzegałem Cię przed tą kanapą. -puścił mi oczko i poszedł schodami na górę.
Całą noc wierciłam się na tej kanapie. Ugh, Justin miał rację. Nie wierzę, że w ogóle przeszło mi to przez głowę 'Justin-miał-rację'. Ale nie, nie będę miała z nim pokoju. Nie dam mu tej satysfakcji. Jakimś cudem udało mi się zasnąć.
Gdy się obudziłam poczułam ostry ból pleców. Ta kanapa to zło, ale nigdy nie przyznam tego Justinowi.
-Dzieeeń dobry! -usłyszałam głos Ashley, gdy schodziła po schodach.
Wstałam z kanapy.
-Dzień dobry. -odpowiedziałam jej.
-Ojej. -podeszła do mnie. -A Justin ostrzeeegaaał -powiedziała śpiewając.
-Zamknij się. -pokręciłam głową i w tym momencie usłyszałam, że dzwoni mi telefon. To mama.
-Przepraszam Cie na chwilę. -powiedziałam do Ash i poszłam do kuchni i odebrałam telefon. -Halo?
-Jess?
-Em, tak.
-Cześć kochanie. -przywitała się mama. -Jak tam rozpoczęcie wakacji?
-Świetnie. Ja i Tori wyjechałyśmy ze znajomymi do domku mojego lokatora.
-Nie lokatorki?
-Nie mamo. Lokatora. Mam pokój z chłopakiem.
-Przecież tak nie powinno być!
-Mamo, uspokój się. Nie musisz się o nic martwić.
-Na pewno?
-Tak.
-No dobrze. Ale wytłumacz mi, dlaczego wyjechałyście na wakacje bez mojej zgody? Jesteście nieletnie!
-Mamo! Przyjechałam tu żeby się bawić.
-Już ja dobrze znam te Twoje zabawy. Masz mi w tej chwili powiedzieć gdzie jesteście, a ja z ojcem zaraz po was jedziemy.
-Co?! -krzyknęłam do telefonu.
-Bez dyskusji! Gdzie jesteście?
-Przepraszam mamo, ale ja.. nie powiem Ci. -powiedziałam ciszej.
-Jessico Olsen! -krzyknęła moja mama zanim się rozłączyłam.
Wyłączyłam telefon i pobiegłam do łazienki. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i przetarłam wilgotne od łez policzki. Dlaczego ona tak bardzo chce uprzykrzyć mi życie?! Czuję się jak najbardziej nierozumiana osoba na tej planecie.
Gdy wychodziłam z łazienki poczułam, że uderzyłam kogoś drzwiami. To był Justin.
-Ja.. przepraszam -powiedziałam i wyciągnęłam do niego rękę, aby pomóc mu wstać. Bez zastanowienia ją chwycił i chwila później staliśmy twarzą w twarz.
-Nie szkodzi, skarbie. -uśmiechnął się.
Pomimo tego, jak wiele minusów sobie u mnie narobił, zaczął to wszystko nadrabiać. On jest perfekcyjny. Stał przede mną w samych bokserkach. Wygląda na to, że dopiero wstał.
-Skończyłaś? -wyrwał mnie z moich myśli.
-Co?
-Podziwianie mnie. -uśmiechnął się cwaniacko i poruszył brwiami.
-Głupek. -pokręciłam głową i zaczęłam kierować się w stronę kuchni, ale poczułam rękę Justina na moim ramieniu. -Co chcesz? -odwróciłam się w jego stronę.
-Pojedź gdzieś ze mną.
-Gdzie?
-Niespodzianka.
W tym momencie nie wiedziałam co zrobić. Ale, obiecałam sobie, że będę się bawić. Nie wiem co on planuje, jest zdolny do wszystkiego. Zawładnęła mną jakaś tajemnicza siła, która sprawiła, że przytaknęłam głową, na co chłopak odpowiedział uśmiechem.
***
Przeeepraszam, że tak długo nie dodawałam!
Ale nie mam za bardzo czasu + zepsuł się mój laptop i korzystam z laptopa rodziców.
A do tego zaliczenia w szkole.
W ciągu tygodnia wyszłam z 4 zagrożeń. Zostało mi jeszcze jedno - matma.
Czuję się jak Bóg.
Jak myślicie, gdzie Justin zabiera Jess i po co? :)
Kocham was <3
zajebisty rozdział. *.*
OdpowiedzUsuńco rodzice Jess odwalają?
whatever.
czekam na nn i gratuluję z wyjścia z aż 4! zagrożeń. ;P
Super. Uwielbiam to! Nie martw się o nic. My poczekamy :))
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial no i gratulacje 4 zagrozenia w tydzien to jest cos ;**
OdpowiedzUsuńJeju, uwielbiam Twoje opowiadania. /efka_ya
OdpowiedzUsuńKocham <3 Nie mam pojęcia gdzie jadą ale mam nadzieję że będzie romantycznie . :* ^^ ;D Super rozdział. ;]
OdpowiedzUsuńawwww !
OdpowiedzUsuń:))))))))
OdpowiedzUsuńpowodzenia z matmą! czekam na kolejny cuuuuuuuuuuuuuudowny rozdział ♥.♥
OdpowiedzUsuńo kurczę, nie mam pojęcia gdzie on ją zabierze. nic na myśl mi nie przychodzi ... strasznie jestem ciekawa, z niecierpliwością czekam na nowy :)
OdpowiedzUsuńrozdział oczywiście świetny :)
a z matmą powodzenia ♥ trzymam za Ciebie kciuki♥
@magda_nivanne
Zajebiste :3 nie mogę sie doczekać następnego pisz szybko :*
OdpowiedzUsuńZajebiste :3 nie mogę sie doczekać następnego <3333
OdpowiedzUsuńChciała bym tez Cię zaprosić na moje opowiadanie o JB & Rabel . <3 guess-the-other-side.blogspot.com
ZAJEBISTYY
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz kolejne rozdziały? Tęsknimy :c
OdpowiedzUsuńw tym tygodniu :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHej mam pytanie czy będziesz kontynuować tego bloga ???
OdpowiedzUsuń