wtorek, 21 maja 2013

4. ''Nie jestem dziwką. A już na pewno nie Twoją!''



*oczami Jessici*


Gdy poczułam jak próbuje wsunąć swój język do mojej buzi próbowałam go odepchnąć. Niestety, jest za silny i przycisnął mnie do ściany jeszcze mocniej. Nie miałam wyjścia. Spoliczkowałam go. Justin momentalnie się odsunął i przyłożył rękę do policzka, w które go uderzyłam.
-Co to kurwa miało znaczyć?! -spytał ostrym tonem.
-Co proszę? Co TO miało znaczyć?! Pocałowałeś mnie! -krzyknęłam.
-No i? Widać dużo się musisz nauczyć o tej szkole.
-Uczyć czego? Jak być dziwką? Nie, dziękuję. -zmarszczyłam brwi i lekko go pchnęłam żeby mieć jak uciec. 
Podbiegłam na chwilę do Ashley, którą zobaczyłam przy stoliku.
-O, Jess.... -zaczęła, ale nie dałam jej do kończyć.
-Idę do pokoju. -rzuciłam nie zatrzymując się.
Wybiegłam szybko ze świetlicy i zaczęłam się rozglądać za moim pokojem. Gdy go znalazłam, wyjęłam kluczyk z torebki i otworzyłam drzwi. Weszłam do środka i ponownie zamknęłam drzwi na klucz. 
Oparłam się o ścianę i zjechałam w dół, w sposób, że usiadłam na ziemi. Przyciągnęłam kolana bliżej siebie i uniosłam głowę by spojrzeć w sufit. 
Wzięłam głęboki wdech i wydech, po czym wstałam z ziemi. Weszłam do łazienki i zrzuciłam z siebie wszystkie ubrania. 
Weszłam pod prysznic i poczułam ulgę, gdy gorąca woda zaczęła spływać po moim ciele. Wyszłam z łazienki i wzięłam jakieś spodenki i koszulkę, po czym wróciłam do łazienki, żeby się wytrzeć i założyć to na siebie.
Wyszłam z łazienki i spojrzałam na zegarek, który wskazywał 2:30. Odetchnęłam i położyłam się do łóżka z nadzieję, że jak zasnę i wróci najebany Justin, to mnie nawet nie dotknie. 
Jak on mógł dopuścić się do czegoś takiego? Chociaż widząc w łazience wychodzącą parę stwierdziłam, że w tej szkole to normalka. Lubię się bawić, ale nie jestem żadną dziwką...

Nagły trzask drzwi wyrwał mnie ze snu. Przetarłam oczy i zobaczyłam Justina, który wychodził z łazienki. Miał owinięty ręcznik wokół bioder, a pojedyncze kropelki wody spływały po jego ciele. Zegarek wskazywał 11:20.
-Cześć. -powiedział do mnie. I on ma czelność odzywać się do mnie po tym co wczoraj zrobił? -Nie odpowiesz mi?
-Jesteś bezczelny.
-Oł. Nie tego się spodziewałem.
-A czego? Spodziewałeś się, że będę zachowywać się normalnie po tym co wczoraj próbowałeś zrobić? -zmarszczyłam brwi.
-Widać, że jesteś tu nowa. Marna z Ciebie imprezowiczka. -chłopak wybuchnął śmiechem.
-Kocham imprezy i dobrą zabawę! Ale nie jestem dziwką. A już na pewno nie Twoją! -krzyknęłam i pobiegłam do łazienki.
Uczesałam włosy i pomalowałam się, po czym wróciłam do pokoju po ciuchy. Justin grzebał w swojej szafie w samych bokserkach. A jakbym weszła minutę wcześniej? O boże. Nie patrząc na niego wzięłam z szafy białe rurki i fioletową koszulkę z napisem 'SWAG' i wróciłam do łazienki przebrać się.
Gdy wyszłam z łazienki Justin był już ubrany. Miał czarne rurki z niskim krokiem, szarą koszulkę i czarne vansy. Poczułam na sobie jego wzrok.
-Podoba mi się Twój styl. -powiedział, co mnie lekko zdziwiło.
-yyy..dzięki?
Justin pokręcił głową i wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą.


*oczami Justina*

Wyszedłem przed akademik i oparłem się na dobrze znanej mi poręczy. Wyjąłem z kieszeni papierosa i odpaliłem go. Po chwili zobaczyłem Ashley i Ryana idących w moją stronę. Przywitałem Ashley uściskiem, a z Ryanem przybiłem żółwika. 
-Jak tam wasze sprawy? -zacząłem patrząc na nich. Ta dwójka jest w sobie nieźle zakochana.
-Dobrze. -odparła Ashley uśmiechając się.
-Nawet bardzo. -dodał Ryan patrząc jej w oczy. -Też se powinieneś znaleźć dziewczynę, Bieber.
-Pojebało Cię? -spojrzałem na Ryana. -Dziewczyna równa się ograniczenia. 
-To nie jest takie złe. 
-Przestań. 
-Nie ważne. -Ryan machnął ręką. -Co dziś robimy?
-Mam sprawdzian we wtorek. -zaczęła Ashley. -Muszę się uczyć.
-Jest sobota. Poza tym już mam dla nas plany. Zdobyłem tego trochę.
-Pierdolisz? -podskoczył Ryan.
-Ciszej. -uciszyłem go. -Chodźcie. -machnąłem ręką i zaczęliśmy iść poza teren akademika. 
Przeszliśmy kilka ulic, po chwili naszym oczom ukazało się bardzo dobrze znane przez nas miejsce. Stary, opuszczony zakład pracy. Nie da się zliczyć, ile było w nim pożarów, wybuchów itp. 
Przeszliśmy kawałek i otworzyliśmy drzwi prowadzące do naszego miejsca. Usiedliśmy na starym materacu, po czym wyjąłem kawałek szkła, linijkę i szklaną, cienką rurkę. Z drugiej kieszeni wyjąłem woreczek, w którym znajdował się biały proszek. Wysypałem zawartość na kawałek szkła i rozdzieliłem linijką na trzy części. Wziąłem rurkę do nosa i wciągnąłem proszek do nosa. Następnie zrobił to Ryan, a po nim Ashley.
Wszyscy poczuliśmy ulgę, jakby wszystkie problemy zniknęły.
-Mam coś jeszcze. -uśmiechnął się Ryan i wyciągnął z kieszeni jointa. 
-To nie jest niebezpieczne? -spojrzała na niego Ashley. -Żeby palić marychę po tym?
-Jebać to. -odparłem i wziąłem od Ryana jointa i zapaliłem jako pierwszy. Paliliśmy z Ryanem na pół, bo Ashley stwierdziła, że nie chce. Nagle zacząłem sobie przypominać wszystko z poprzedniej nocy. Pamiętałem tylko pocałunek.
-Co za suka. -powiedziałem. 
-Co? 
-Jessica.
-Co zrobiła? -spytał Ryan.
-Dała mi po mordzie.
-Ja ją lubię. -Ashley wzruszyła ramionami.
-Jesteś jebnięta. -odparłem, na co Ryan zareagował surowym spojrzeniem. -Sorry.


*oczami Jessici*

Drugi raz dzisiaj usłyszałam trzaskające drzwi. W sumie zaczynam się do tego przyzwyczajać. Justin wszedł do pokoju, ale wyglądał jakoś... inaczej. Przyjrzałam się mu bliżej i zauważyłam, że ma czerwone oczy. Znam to doskonale. Palił zielsko. Chłopak śmiał się do siebie, lecz gdy na mnie spojrzał od razu spoważniał. Nic nie mówiąc zasalutował do mnie, po czym zaczął skakać między dywanem i podłogą. A raczej wyglądało to, jakby skakał z dywanu na podłogę.
-Co ty robisz? -w końcu spytałam.
-Skaczę na bungee. -odpowiedział mi, nie mogłam się powstrzymać i wybuchnęłam śmiechem. -Nie śmiej się! A jak zginę? -spytał bardzo poważny. Starałam się opanować swój śmiech.
Wyrządził mi krzywdę, ale jak mu teraz pomogę, to jutro i tak nie będzie tego pamiętał. Westchnęłam głęboko i podeszłam do niego, po czym złapałam go za ramię i zaprowadziłam do jego łóżka. Położyłam go na nim i zdjęłam mu buty. Nie protestował i nic nie mówił. Okryłam go kołdrą i odeszłam kilka kroków.
-Może dołączysz? -usłyszałam głos Justina. Brzmiał zachęcająco poprzez jego głos z lekką chrypką.
-Nie. -odmówiłam mimo gęsiej skórki, jaką dostałam.
-Twoja strata. -wzruszył ramionami i nim się obejrzałam, chłopak już spał.


***
Jeeeeest!
I jak się podoba?
Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy, gdy mówicie, że podoba wam się to opowiadanie!
Kocham was! <3




piątek, 17 maja 2013

3. ''Ubierz coś seksownego.''


*oczami Justina*

Przemyślałem kilka rzeczy, dlaczego zaprosiłem Jessicę na imprezę? W sumie i tak mogła przyjść, bo to impreza dla każdego, ale zaprosiłem ją bo chcę się w pewnym sensie do niej zbliżyć. Nie, nie w sensie, że zaprzyjaźnić. W sensie, chciałbym zobaczyć jaka jest w łóżku. W tej szkole, to by było dziwne, iść na imprezę i nikogo nie przelecieć. Każdy kto chodzi tu dłużej niż pół roku, albo był chociaż na jednej imprezie doskonale o tym wie. Chyba, że to jakiś paszczur. To, że chcę ją przelecieć nic nie zmienia. Nie lubię jej. Od początku zrobiła na mnie złe wrażenie charakterem. Ale o jej ciele nie można powiedzieć tego samego. 
-Ziemia do Justina. -poczułem, jak ktoś szturcha mnie w ramię. To był Ryan. 
-Żyję. Obmyślałem coś związanego z dzisiejszą imprezą.
-Hmm na kogo tym razem padło? -spytał Ryan patrząc z zaciekawieniem.
-Jessica. 
-Myślałem, że jej nie lubisz...
-Bo nie lubię. 
-Spoko. W sumie, nie dziwię się, że na nią padło. Niezła dupcia. Na następnej imprezie jest moja. -wyszczerzył się Ryan.
-Dobra. -odparłem śmiejąc się.
Przybiliśmy sobie z Ryanem żółwiki na pożegnanie, gdy rozchodziliśmy się do swoich pokoi. 
Tak, nareszcie piątek. Przed chwilą skończyła się ostatnia lekcja. Czuję wolność. Ale nie ma się czym cieszyć, bo lada chwila znowu poniedziałek. Pociesza mnie fakt, że coraz bliżej do wakacji.

Wszedłem do pokoju i zastałem pustkę. Usłyszałem z łazienki odgłos wody. Zgaduję, że Jessica bierze prysznic. A gdybym tak przez przypadek wszedł do łazienki? Delikatnie nacisnąłem klamkę. Zamknięta. No cóż. Rzuciłem się na łóżko i odpaliłem laptopa. Ledwo wszedłem na facebooka, a Amber już do mnie napisała. Amber jest blond suką. Największa dziwka w szkole. Wydaje mi się, że jestem w tej szkole jedynym chłopakiem, który jej nie przeleciał. Ona po prostu mnie obrzydza. Nie mam zamiaru nawet jej odpisywać. Dlaczego ja jej po prostu nie zablokuję? Dobra myśl. Zablokowana.
W pewnym momencie drzwi od łazienki się otworzyły i wyszła z nich mokra Jessica owinięta ręcznikiem. 'O kurwa' pomyślałem.
-Justin?! -pisnęła najwyraźniej zaskoczona moim widokiem. -Co ty tu...
-Mieszkam -odparłem z sarkazmem.
Wywróciła oczami, po czym wyciągnęła z szafy czyste ubrania i znowu zniknęła za drzwiami łazienki. Wyszła po kilkunastu minutach już ubrana.
-Zamierzasz tak iść nie imprezę? -spojrzałem na nią. Miała na sobie shorty i luźną bluzkę.
-Nie? -spojrzała na mnie jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. -Mam zamiar się przebrać tylko muszę coś znaleźć.
-Rozumiem. -zamknąłem laptopa i wstałem z łóżka. -To ja Cię na razie zostawię. Ubierz coś seksownego. -puściłem jej oczko i wyszedłem z pokoju.
Muszę ją dzisiaj przelecieć.


*oczami Jessici*

Zachowanie Justina daje wyraźnie sygnały, że jest z nim coś nie tak. ''Ubierz coś seksownego'' co prawda, nie lubię go, ale tu ma rację. To moja pierwsza impreza tutaj. Chcę zrobić dobre wrażenie. Wyjęłam z szafy krótką, czarną sukienkę z dużym dekoltem. Poszłam do łazienki i założyłam ją na siebie. Nałożyłam na siebie podkład, puder, zrobiłam sobie czarne kreski i zaznaczyłam rzęsy czarnym tuszem. Włosy zostawiłam rozpuszczone. 19:55. Będę elegancko spóźniona. Justin mówił że impreza jest w świetlicy. To super, bo ja nie mam pojęcia gdzie jest świetlica. Zaczęłam błądzić po korytarzu. Nic. Spojrzałam na telefon. 20:15. Z końca korytarza usłyszałam dość głośną muzykę. Podeszłam do drzwi, na których było napisane ''Świetlica''. Bingo. Weszłam do środka. ''Oto moje klimaty'' pomyślałam i uśmiechnęłam się sama do siebie na widok tańczących uczniów i alkoholu. 
Szybko dostrzegłam moją siostrę z Jasonem. Tę dwójkę chyba coś łączy. Zaśmiałam się i chciałam do nich podejść ale zostałam pociągnięta za nadgarstek w inną stronę. To była Ashley. A raczej, piana Ashley. 
-O mój boże Jessica wyglądasz pięknie! -krzyknęła. Z jej ust było czuć wódkę. -Napijesz się? 
Przytaknęłam głową i pociągnęła mnie za rękę w stronę stołu. Przyjrzałam się jej kreacji. Miała krótką różową sukienkę, idealnie pasującą do jej włosów. Nalała wódki po czym trochę soku do szklanki i podała mi. Wypiłam wszystko na raz. Nie chciałam być bardzo najebana więc poprzestałam na trzech drinkach. 
Trochę kręciło mi się w głowie, ale nie byłam nie wiadomo jak pijana. 
Ashley zabrała mnie do stolika żeby usiąść i odpocząć, po krótkim tańcu.
Przy stoliku od razu spostrzegłam Justina i Ryana.
-Cześć piękne! -krzyknął Ryan. Też był piany. Justin wyglądał normalnie dopóki nie spojrzał mi w oczy. Wystarczyło spojrzenie, by stwierdzić, że jest najebany.
Wszyscy byli tam pijani, mi się tylko lekko kręciło w głowie.
Posiedziałyśmy chwilę z chłopakami i całkiem miło się rozmawiało.
-Chodź ze mną do łazienki. -powiedziała mi Ashley na ucho. Kiwnęłam głową i poszłyśmy w stronę łazienki.

Czekałam pod drzwiami na Ashley dosyć długo, ale ona nie przychodziła. Postanowiłam wejść do łazienki sprawdzić co się dzieje. Wszystkie kabiny były puste, z wyjątkiem jednej, z której wyszła jakaś para. Wyglądali jakby uprawiali seks. Pokręciłam głową i wyszłam z łazienki. Przeszłam krótki korytarz, ale poczułam silne ręce wokół moje pasa ciągnące mnie i po chwili zostałam pchnięta na ścianę. Odwróciłam się szybko i zobaczyłam, że przede mną stoi Justin.
-Co ty... -chciałam coś powiedzieć, ale nie zdążyłam, bo chłopak mocno przywarł swoimi ustami o moje.


***

POCAŁOWAŁ JĄ!!
Jak myślicie, jaka będzie jej reakcja?
Informuję was, że zmieniłam nazwę na tt, jest to: @biebsmotto
Piszcie albo w komentarzach, albo na tt jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach.
Kocham Was <3

sobota, 11 maja 2013

2. ''Jak poznasz ją lepiej, zmienisz zdanie.''




*oczami Jessici*

Poranne słońce świecące mi w oczy zmusiło mnie do obudzenia się. Rozejrzałam się na boki. Justina nie było. Spojrzałam na zegarek. 7:45. Pięknie! Za 15 minut lekcje! Nie mogę spóźnić się na pierwszy dzień szkoły! Dlaczego Justin mnie nie obudził? Ugh. Szybko wstałam, ubrałam na siebie czarne rurki, fioletową bokserkę i fioletowe conversy. Włosy upięłam w koka, zrobiłam lekki makijaż i spakowałam rzeczy do torby. Może zdążę 10 sekund przed dzwonkiem. Spojrzałam na plan lekcji, pierwsza matematyka. Mój znienawidzony przedmiot. Szybko wybiegłam z pokoju zamykając za sobą drzwi na klucz i pobiegłam w stronę wyjścia z akademika. Przebiegłam przez park i wbiegłam do szkoły. Uf, jeszcze nie było dzwonka. Wyrobiłam się. Szybko znalazłam klasę od matematyki i w tym momencie zadzwonił dzwonek. Nie znam nikogo z tej klasy. Poszłam na sam koniec i usiadłam w ostatniej ławce na końcu. Nauczyciel cały czas zanudzał nas i kazał robić jakieś zadania.
Czas w szkole strasznie się ciągnął. Mamy czwartek a ja mam kompletnie dosyć. Minęły dopiero 4 lekcje i właśnie jest przerwa obiadowa. Odkąd jestem w szkole nie widziałam nikogo znajomego, nawet Tori. 
Wzięłam jedzenie na tacę i zaczęłam rozglądać się za pustym stolikiem. Na moje nieszczęście, wszystkie były pełne. 
-Jessica! -usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam się i zobaczyłam Jasona, który do mnie macha. Siedział z moją siostrą i kilkoma innymi znajomymi, zapewne w ich wieku. -Siadaj z nami! -krzyknął.
Przegryzłam dolną wargę i poszłam w kierunku ich stoliku.
-Cześć. -uśmiechnął się do mnie Jason.
-Hej. -odpowiedziałam. 
-Jak pierwszy dzień w szkole?
-Jeszcze żyję, jak widzisz. -powiedziałam pół żartem na co chłopak się zaśmiał. -A Tobie siostro jak idzie? -zwróciłam się do Tori.
-Dobrze. -powiedziała przełykając ziemniaki. -Dostałam 5 z matmy. -powiedziała uradowana.
Tori zawsze była dobra w szkole. Nie to co ja.

W pewnym momencie zobaczyłam, że wszyscy patrzyli ukradkiem na wejście do stołówki. Sama tam spojrzałam i rozpoznałam Ashley i Justina, którzy wchodzili do środka. Z nimi szedł jakiś chłopak. To musiał być Ryan, o którym opowiadał Jason. Nie mogłam przestać patrzeć się w ich stronę. Ryan jest bardzo przystojny. Czemu zadaje się z takim dupkiem, jak Justin? Gdy spojrzałam na Justina, zauważyłam, że sam się we mnie wpatrywał. Szybko spuściłam wzrok na tackę z jedzeniem.

Ostatnia lekcja. W końcu długo wyczekiwany dzwonek na lekcji angielskiego zadzwonił. Spakowałam rzeczy do torby i poszłam do akademika. Pod akademikiem stali Justin, Ashley i Ryan. Super.
-Cześć! -krzyknęła uśmiechnięta Ashley. 
-Cześć. -odwzajemniłam jej uśmiech. Cała trójka paliła.
-Chcesz z nami zapalić? 
Czy ona przypadkiem nie mówiła mi, że mam się trzymać z daleka od Justina? Cały czas czułam na sobie jego wzrok. 
-Nie, dzięki. -odparłam i weszłam do akademika.
Nie ukrywam, zapaliłabym. Ale nie chcę się mieszać w ich towarzystwo. Tak będzie lepiej.


*oczami Justina*

-Na chuj proponowałaś jej zapalenie z nami? -zarzuciłem Ashley.
-Wyluzuj... -zaczęła Ashley, ale jej przerwałem.
-Nie! Wystarczy że jestem na nią skazany w jednym pokoju.
-Nawet jej nie znasz!
-A może ty znasz?
-Tak się składa że zdążyłam ją poznać!
-Możecie się kurwa zamknąć? -wtrącił się Ryan. -Zachowujecie się jak dzieci. -zmarszczył brwi, po czym wyrzucił peta od papierosa i poszedł do akademika zostawiając mnie samego z Ashley.
-Jak poznasz ją lepiej, zmienisz zdanie. Pamiętasz jak było z Ryanem gdy przyszedł tu do szkoły? -spytała nie dając mi szansy na odpowiedź bo również weszła do środka. 
Szczerze mówiąc, to nawet nie wiem co miałbym jej na to odpowiedzieć. Wyrzuciłem peta i wszedłem do akademika.


*oczami Jessici*

Mimo, że nie lubię nauki to nie chcę zawalić sobie pierwszych dni. Wyjęłam książkę do biologi i ledwo ją otworzyłam, usłyszałam otwierające się drzwi. To Justin.
-Co robisz? -spytał krótko. Wow. Czy on się do mnie odezwał? To chyba jakiś cud. -Głucha jesteś? -spytał  znowu z niesmakiem na twarzy.
-yy.. No ja chciałam się pouczyć. -odparłam, na co chłopak wybuchnął śmiechem. -Co jest takie śmieszne? 
-To, że jesteś kujonem.
-Nie jestem kujonem! Nienawidzę się uczyć! Ale nie chcę sobie zawalić pierwszych dni.
-Błagam Cię. Ja się w ogóle nie uczę, nie odrabiam zadań, nic. A zdaję co roku i mam same trójki. Ta szkoła jest zbyt łatwa. 
-Ok. -wzruszyłam ramionami i zamknęłam książkę.
-Jutro w świetlicy o 20 jest impreza. Wpadnij. -powiedział do mnie i puścił mi oczko po czym zniknął za drzwiami łazienki. 
Czy Justin Bieber właśnie zaprosił mnie na imprezę? Coś mu odbiło czy mi się tylko zdaje? A mówią, że to dziewczyny są te z humorkami.



***
I mamy drugi rozdział :)
Wiem, że się powtarzam, ale BARDZO dziękuję wam
za wszystkie komentarze.
Jesteście wspaniali, Kocham Was!

poniedziałek, 6 maja 2013

1. ''Od dzisiaj jestem Twoim koszmarem.''



*oczami Jessici*

Ta, mój lokator znienawidził mnie nie znając mnie. Coś z tym człowiekiem jest nie tak. Postanowiłam pójść do dyrektora z prośbą, o przeniesienie mnie do innego pokoju. Poczułam w kieszeni wibracje i wyjęłam telefon, że sprawdzić kto napisał. Nie zdążyłam odblokować telefonu, po poczułam jak się z kimś zderzam i upadam na ziemię. Podniosłam głowę i spojrzałam na osobę, z którą się zderzyłam. Nie znam go, ale cholernie mi kogoś przypomina. Chłopak wstał i podał mi rękę.
-Dziękuję. I-i przepraszam. -spojrzałam w jego czekoladowe oczy, które na pewno wcześniej widziałam.
-Spoko. -uśmiechnął się pokazując szereg białych zębów. -Jestem Jason. 
-Jessica. Cholernie mi kogoś przypominasz. 
-Hm, zapewne mojego brata, Justina. -spojrzał na mnie wzrokiem jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Zastanowiłam się chwilę... i faktycznie. Twarze mieli identycznie. Kolor włosów też, tylko Jason miał dłuższe i miał grzywkę idealnie zaczesaną na prawo. I budowę ciała mieli inną. Justin był bardziej rozbudowany i umięśniony. Więc stwierdziłam, że Jason jest młodszy.
-Jesteś tu nowa? -zaczął Jason -Wiesz, Stratford jest bardzo miłe. I osoby takie jak ty są tu chętnie przyjmowane.
-Nie całkiem... 
-Mój brat się nie liczy.
-Skąd wie-
-Znam go doskonale. On nikogo nie przyjmuje miło. Ale nie martw się, jak Ryan przeniósł się do tej szkoły, nienawidził go i groził mu nie raz. Teraz są najlepszymi przyjaciółmi. 
-Oh.. 
-Chodź oprowadzę Cię.
Brat Justina, Jason jest bardzo miły. Przeciwieństwo brata. No proszę, i mam pierwszego kolegę w tej szkole. 
-Do której chodzisz klasy? -spytałam gdy przechodziliśmy obok stołówki.
-Do pierwszej. 
-Moja siostra też idzie do pierwszej.
-Jak się nazywa?
-Tori Olsen.
-Oh, wiem. Dali ją do pokoju z przyjaciółką Justina, Ashley. Ogólnie to Justin, Ryan i Ashley są tak jakby ''królami'' tej szkoły. Są najpopularniejsi, ludzie jedzą im z ręki.
-A ty?
-Co ja?
-No, jesteś bratem Justina, więc chyba też się zaliczasz do popularnych, tak?
-Nie koniecznie. To znaczy, wszyscy mnie tutaj znają, ale to tylko dlatego, że jestem bratem Justina. 
-A jaki on jest dla ciebie?
-Całkiem znośny, a nawet miły. Doceniam to, bo większość traktuje tu swoje młodsze rodzeństwo jak śmieci.
-To niedorzeczne. Nigdy bym nie mogła źle traktować mojej siostry. Kocham ją. 
Rozmowa trwała w najlepsze, gdy przerwała ją piosenka Rihanny 'Stay', którą mam na dzwonku.
-Tak? -odebrałam.
-Jessica! -to była Tori.
-Co jest?
-Chodź na chwilę do mojego pokoju. 24. -rozłączyła się zanim zdążyłam coś powiedzieć.
-Muszę iść. -powiedziałam do Jasona. -młodsza siostra wzywa.
-Rozumiem. -uśmiechnął się. -Miło było Cię poznać. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
-Ja też. -odwzajemniłam jego uśmiech.
-Do zobaczenia Jessica. 
-Pa, Jason. 
Odwróciłam się na pięcie i poszłam w kierunku pokoju nr 24. Z drugiej strony korytarza usłyszałam jakieś krzyki. Zaciekawiona poszłam w tamtą stronę. Zobaczyłam tłum uczniów, którzy stali w kole i komuś kibicowali. Postanowiłam wmieszać się w tłum. Chciałam zobaczyć komu tak kibicują i dlaczego, więc trochę przecisnęłam się przez nich. Tam było dwóch chłopaków. Bili się. Pomimo siniaków i krwi na twarzy, rozpoznałam, że jeden z nich to Justin. Zdecydowana większość zgromadzonych kibicowała Bieberowi. Wtedy przypomniałam sobie słowa Jasona o jego popularności w tej szkole. 
Przestraszona natychmiast pobiegłam do gabinetu dyrektora. Wparowałam tam bez pukania.
-Proszę pana! -krzyknęłam zdyszana. -B-biją się!!
Mężczyzna natychmiast razem ze mną pobiegł na środek korytarza.
-Co tu się dzieje?! -spytał srogo dyrektor. 
Natychmiast przeszedł przez tłum i rozdzielił od siebie chłopaków.
-Ah, dlaczego mnie nie dziwi? Bieber i Somers. -pokręcił głową trzymając obu chłopców za ramiona. -Obydwoje idziecie ze mną. Dziękuję Jessica, za tę informację. 
Cholera! Po co mówił, że ja mu coś mówiłam? Tak jak myślałam, Justin spojrzał na mnie morderczym wzrokiem. Super, to już mam nieprzespaną noc.
Po kilku minutach chłopaki wyszli z gabinetu i każdy poszedł w inną stronę. Pan Dyrektor Black zawołał mnie do siebie.
-Usiądź. -wskazał na krzesło naprzeciwko biurka. 
-Tak? 
-Sądzę, że będziesz świetną osobą, która może czegoś nauczyć Justina Biebera.
-Pan żartuje? On mnie nienawidzi! A za to, że przyszłam do pana, on mnie zabije!
-Uspokój się, on NIC Ci nie zrobi. Nie ma do tego prawa. 
Po krótkiej rozmowie, w końcu pozwolił mi wyjść. Stałam chwilę pod jego gabinetem i w końcu zdecydowałam się pójść do pokoju, niezależnie jak wielkie piekło mam tam do przeżycia. 
A jestem tu dopiero jeden dzień!
Wchodząc na wąski korytarz poczułam na sobie czyjeś dłonie. Jedna zasłaniała mi usta, a druga chwyciła za brzuch i zaciągnęła w jakiś zakamarek. Próbowałam się wyrwać, ale na marne. 
-Tylko. Spróbuj. Krzyknąć. -usłyszałam szept przy swoich uchu. Gdy chłopak uwolnił mnie od razu poznałam, że to Justin.
-Co do cholery? -spytałam starając się być w miarę cicho.
-To ja się powinienem o to CIEBIE spytać. Po co zwołałaś dyra? Przez Ciebie nie mogę wyjść z akademika na weekend! 
-To nie mój pro..
-A właśnie, że Twój! Nie mieszaj się w moje sprawy! Dałem Ci szansę rano, zmarnowałaś ją. Od dzisiaj jestem Twoim koszmarem. -ostatnie zdanie wypowiedział tak blisko mnie, że czułam jego oddech na swojej twarzy, a po chwili oddalił się. Ku memu zdziwieniu nie poszedł w stronę pokoju. Sama nie chciałam tam iść.
Poczułam, jak moje oczy napełniają się łzami. Pobiegłam w stronę wyjścia od akademika. Pomiędzy szkołą i akademikiem jest park. Poszłam tam i usiadłam na ławce. Pozwoliłam łzom ze mnie płynąć.
-Coś się stało? -usłyszałam delikatny dziewczęcy głos obok siebie.
Odwróciłam się i zobaczyłam wysoką, czerwonowłosą dziewczynę. Miała mocny makijaż, ale była bardzo ładna. Pokręciłam przecząco głową.
-Właśnie widzę. -usiadła obok mnie. -Jestem Ashley. 
-Jessica.
-Jesteś tą nową?
Przytaknęłam głową.
-Wszystko jasne. Początki w tej szkole są trudne. Nie martw się, będzie dobrze. -uśmiechnęła się szeroko. -Ej! Czy to nie przypadkiem ty masz pokój z Justinem?
-Tak -powiedziałam cicho.
-To wszystko wyjaśnia. Nie martw się, on jest taki tylko na początku.
-Skąd wiesz?
-Przyjaźnię się z nim od 10 lat. Znam go bardziej niż jego własna matka. W końcu się do Ciebie przekona i nie będzie taki oschły. Ale na początku, lepiej nie wchodź mu w drogę. Nie rozmawiaj z nim, zachowuj się jakby go nie było. Tak będzie najlepiej. Uwierz mi, wiem co mówię.
-Dzięki. Na pewno skorzystam. 
-Nie ma sprawy. Muszę lecieć, cześć! -wstała i pobiegła w kierunku szkoły. 
Też postanowiłam wrócić. Szybko otarłam łzy i poszłam w stronę akademika.

Justin siedział na swoim łóżku i robił coś na laptopie. Nawet nie spojrzał na mnie. Chciałam go najzwyczajniej w świecie przeprosić, ale przypomniałam sobie co mówiła Ashley i postanowiłam nic nie mówić. 
Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Założyłam szorty i koszulkę do spania. Jutro moje pierwsze lekcje tutaj. Trochę się boję, ale chyba nie będzie aż tak źle. Postanowiłam pójść spać. Chyba Justin nie zabije mnie przez sen? Mam nadzieję. Położyłam się w drugim łóżku i pozwoliłam moim powiekom opaść.


***
Mamy pierwszy rozdział!
Chcę wam bardzo podziękować za komentarze pod prologiem, 
naprawdę, wszystkie bardzo mnie motywują!
Chcesz być informowana? Napisz w komentarzu lub do mnie
na tt - @DisBieberauhl :)
Jeszcze raz,
BARDZO DZIĘKUJĘ <3



sobota, 4 maja 2013

0. bohaterowie & prolog

Cześć wam! Z tej strony @DisBieberauhl 
Obiecałam wam nowe opowiadanie, więc takowe zaczynam.
Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Jeżeli chcecie być informowani, piszcie w komentarzach lub do mnie na tt.
Dodam jeszcze, że nikt z bohaterów nie jest światową gwiazdą.
I BARDZO istotne jest to, że w dwie postacie wciela się Justin Bieber. 
Ale są to dwaj RÓŻNI bohaterowie. I są oni braćmi.
Jeden to Justin z czasów 2009-2010 a drugi, to obecny Justin. 
Miłego czytania!
To na początek bohaterowie:


Justin Bieber - 18 lat.



Jason Bieber - 16 lat


Jessica Olsen - 17 lat


Tori Olsen - 16 lat


Ryan Gomez - 18 lat



Ashley Brooke - 18 lat



Zayn Malik - 19 lat



Prolog.


*oczami Jessici*

Jestem zwykłą nastolatką, która po prostu chce się bawić. Moi rodzice tego nie rozumieją. Mają mnie dość. Dlatego chcą mnie wysłać do jakiegoś akademika. Jedyne co, to będą mi co miesiąc tam płacić. Nic więcej.  Moja siostra, Tori jedzie ze mną. Rodzice mówią, że dawno planowali nas obie tam wysłać, ale prawda jest taka, że wysyłają tam Tori ze mną żebym nie myślała, że chcą się nie pozbyć. Zabawne.
Ostatnie pożegnanie z rodzicami. Nie mam pojęcia, kiedy ich znowu zobaczę. Mimo, że bardzo mnie denerwują, to kocham ich.
-Uczcie się pilnie, odrabiajcie każde zadanie domowe, nie spóźniajcie się na lekcje, utrzymujcie porządek, bądźcie grzeczne. -mama zasypywała nas swoimi kazaniami. Oczywiście, że one były głównie do mnie. Tori jest typem grzecznej dziewczyny. Ja kocham imprezy, lubię się napić. Po prostu uwielbiam moje życie, gdyby nie to, że rodzice wysyłają mnie tak daleko to cholernej szkoły z cholernym akademikiem, w którym za kilka minut oficjalnie będę mieszkać.
Najbardziej mnie boli to, że będę daleko od mojego najlepszego przyjaciela, Zayna. Z nim jedynym mogę o wszystkim porozmawiać. Nigdy nie było między nami niczego więcej. Od 5 lat prawdziwi przyjaciele.
-I pamiętajcie, bardzo was kocham. -mama skończyła zanudzać i przytuliła nas obie na pożegnacie. To samo zrobił ojciec.
-Też was kocham. -uśmiechnęłam się i razem z Tori oddaliłyśmy się od rodziców. 
Niepewnie przekroczyłam drzwi od akademika. Od razu przywitał nas niski mężczyzna przy kości.
-Jessica i Tori Olsen? -wyczytał z jakieś kartki?
-Tak. -powiedziałyśmy równo.
-Chodźcie ze mną.
Myślałam, że od razu da nam klucze do pokojów i mamy spokój, ale nie, musiał nas oprowadzić po całym akademiku i pokazać szkołę. Ale mimo to, podoba mi się to miejsce. Jak patrzę na uczniów i widzę, że jedna ma czerwone włosy, inny ma tunele w uszach to stwierdzam, że każdy ma tu swój styl i ludzie są tolerancyjni.
-Tori, oto twój klucz. Pokój 24. -wręczył klucz mojej młodszej siostrze. Tori przytuliła mnie i pobiegła do szukać swojego pokoju.
-Jessica, ty masz pokój 37. Oto twój klucz. 
-Dziękuję. -wzięłam od niego klucz z zawieszką z napisem ''37''. -Mogę o coś spytać?
-Słucham?
-Ilu osobowe są pokoje?
-Dwu. 
-A z kim ja mam pokój? 
-Momencik. -dyrektor tego miejsca wyjął z kieszeni mały zeszyt. Przeleciał kilka stron, aż w końcu znalazł numer pokoju, 37 i nazwisko osoby, która tam mieszka. Niestety nie dojrzałam, czyje to nazwisko. Zresztą nic by mi to nie pomogło, nikogo tu nie znam.
-Więc? -spojrzałam na mężczyznę, który najwyraźniej czuł się zakłopotany.
-Powodzenia. -wydusił z siebie i zniknął gdzieś na korytarzu.
Świetnie. 
Poszłam korytarzem szukając mojego pokoju, gdy w końcu zobaczyłam drzwi z napisem ''37''. Włożyłam klucz, ale drzwi były już otwarte. Ciekawe kim jest mój lokator. 
Weszłam po cichu do środka, ale ku memu zdziwieniu pokój był pusty. Ktoś sobie wyszedł i zostawił drzwi otwarte? Niedorzeczne. Nagle usłyszałam trzask drzwi po mojej prawej stronie. Pewnie łazienka. 
Wyszedł z niej wysoki chłopak, o ciemnych oczach i włosach. Musiał brać prysznic, bo wokół bioder miał owinięty ręcznik a po jego brzuchu spływały kropelki wody. Idealne ciało, mięśnie, twarz. Więc tutaj dziewczyny mogą mieć pokoje z chłopakami? Coraz bardziej mi się tu podoba.
-Co ty tu robisz? -chłopak nagle spytał przerywając moje myśli.
-Em.. mieszkam.. -powiedziałam lekko jąkając się.
-Nie wydaje mi się. 
-To znaczy? -zdziwiło mnie to, co powiedział.
-Umowa była taka, że mam pokój sam.
-Ale zostałam tu przydzielona. 
-To masz kurwa problem. -niemalże wrzasnął i znowu wszedł do łazienki trzaskając za sobą drzwiami.
Przeraziłam się trochę. Ale miałam czas na obejrzenie pokoju. Był mały, miał dwa jednoosobowe łóżka na środku, szafy dla dwóch osób no i łazienka. Były tam jeszcze dwa biurka. Podeszłam do biurka, które zapewne należało do mojego nowego lokatora. Wzięłam do ręki jego zeszyt szukając jakichkolwiek informacji o nim. Znalazłam jego dowód.
Justin Drew Bieber, lat 18.
Przynajmniej wiem już kim jest.




***
asdfghjkl
i jak?
Podoba się?
Proszę o SZCZERE opinie.
To opowiadanie jest takie troszkę inne,
liczę, że wam się spodoba.
Jeśli czytasz, to proszę - skomentuj.
Zależy mi na waszej opinij.
xox, Pauline.