niedziela, 13 października 2013

8. "Zależy mi na Tobie."



*oczami Jessici*

Obudziły mnie jasne promienie słońca. Zdecydowałam podnieść się z łóżka. Jest godzina 10. Przypomniał mi się wczorajszy dzień, naćpany Justin i wszystko. Zdałam sobie sprawę, że niepotrzebnie byłam dla niego taka niemiła. On jest naprawdę przystojnym i sympatycznym chłopakiem. Na początku nie dawał takiego wrażenia, no dobra, jego pierwsze wrażenie było okropne. Myślał, że jest bogiem i może wszystko i że będę jego kolejną dziwką. Ale dał mi do zrozumienia, że dla niego jestem kimś więcej. Może powinnam z tego skorzystać. Może były dobrym chłopakiem? Może będzie mi z nim dobrze? Może coś z tego będzie?

-Jess! -usłyszałam głośne pukanie do drzwi. To była Ash. -Wstawaj! Idziemy nad jezioro!
-Nie śpię! -odpowiedziałam jej.
-Za 15 minut bądź na dole. -powiedziała zza drzwi i słyszałam oddalające się kroki. 
Wstałam i założyłam na siebie jeansowe szorty i białą bokserkę. Włosy spięłam w kucyka i zrobiłam lekki makijaż. Na dole zastałam wszystkich oprócz mojej siostry. Przywitałam się z wszystkimi.
-A gdzie Tori? -spytałam.
-Maluje sie. -odpowiedział Jason.
No tak. Moja siostra potrafi spędzić większość czasu na malowaniu się. Po jakiś 15 minutach w końcu się pojawiła.
-Więc.. -zaczął Ryan. -Wybieramy się nad jezioro. Stroje nie są konieczne, możemy się kąpać nawet w ubraniach, chyba że chcecie w bieliźnie, ewentualnie nago -zaśmiał się.
-Nie, dzięki. -odparłam. -Ja się będę opalać.
-Serio? -spytał Justin rozczarowanym głosem. -Liczyłem na to, że popływasz ze mną. -wysunął dolną wargę do przodu.
-Cóż... -udałam że się zastanawiam. -Jak ładnie poprosić to się zastanowię. -powiedziałam drocząc się na co chłopak zaśmiał się.

Po 5 minutach byliśmy na miejscu. To małe jeziorko blisko domku. Nikogo tu nie ma. Wygląda na to, że to prywatne jeziorko Justina. Ryan szybko pozbył się koszulki i wskoczył do wody, z nim Ashley. Jason i Tori usiedli kilka metrów od nas. Pomiędzy tą dwójką widocznie coś się dzieje. 
-To jak? -podszedł do mnie Justin. -Popływamy?
-Powiedziałam, że jak ładnie poprosisz, to się zastanowię. 
-No chodź. -powiedział zachęcającym głosem, aż poczułam gęsią skórkę. -Będzie fajnie. -Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę brzegu. 
Nie protestowałam. Chłopak zdjął koszulkę pokazując idealnie wyrzeźbione ciało. Nie mogłam oderwać wzroku od jego sześciopaka.
-Podoba Ci się? -spytał nagle Justin.
-Em.. ja.. -oderwałam od niego wzrok patrząc przed siebie.
-Nie tłumacz się. -puścił mi oczko. -Masz zamiar pływać w ubraniach? -zmierzył mnie wzrokiem.
-Tak. -odparłam nie zastanawiając się i wbiegłam do wody w ciuchach, za mną pobiegł Justin.
Postanowiłam zanurkować.


*oczami Justina*

Gdy Jess zanurkowała, chciałem jej zrobić żart i złapać ją za nogę, ale nigdzie jej nie widziałem. Nie wypływała po dłuższym czasie. Spanikowałem i sam zanurkowałem i szukałem jej. W końcu poczułem jej rękę i wypłynąłem z nią na powierzchnię. Jess popatrzyła na mnie i wybuchnęła śmiechem.
-Co Cię tak bawi? -spytałem zdziwiony.
-Nabrałam Cię. -szturchnęła mnie w ramię. -Chciałam zobaczyć czy byś się przejął gdybym długo nie wypływała.
-To jest dla Ciebie śmieszne?! -niemal krzyknąłem. -Mnie to ani trochę nie bawi...
-Przepraszam... 
-Nic się nie stało, ale proszę nie rób tak. Naprawdę się zmartwiłem.
-Serio? -po jej twarzy zauważyłem, że była zdziwiona.
-Co Cię tak dziwi? 
-To, że się przejmujesz mną.
-To aż takie dziwne? Zależy mi na Tobie. -powiedziałem ciszej. 
Jessica mi nie odpowiedziała. Wyglądało jakby powtarzała sobie w głowie to, co powiedziałem, albo mi nie wierzy, albo wierzy i jest w szoku. Nie wiem, po prostu nie wiem. Dalej milczała, więc postanowiłem coś z tym zrobić. Cholernie chcę ją pocałować, ale pewnie znowu zarobię w twarz, więc po prostu trochę się do niej zbliżyłem i niepewnie przytuliłem ją. Dziewczyna chwilę stała bez ruchu, gdy nagle poczułam, że sama mnie objęła. Uśmiechnąłem się i odchyliłem głowę by spojrzeć jej w oczy. Ma najpiękniejsze oczy na świecie. Patrzyliśmy się sobie prosto w oczy. Po chwili zauważyłem, że Jess zjechała wzrokiem na moje usta, potem znów spojrzała mi w oczy. Po tym geście zrozumiałem, że ona też chce mnie pocałować. Zbliżyłem nasze twarze do siebie cały czas patrząc jej w oczy, by widzieć jej reakcję. Dziewczyna nawet nie drgnęła. Uznałem to za pozwolenie do dalszego posunięcia i złączyłem nasze usta. Muskaliśmy się delikatnie w usta, po czym polizałem jej dolną wargę, a dziewczyna otworzyła usta pozwalając mi wysunąć język do przodu. Nasze języki kręciły się wokół siebie podczas gdy Jess owinęła ręce wokół mojej szyi, a ja objąłem ją w talii. To było niesamowite. Nigdy nie czułem niczego takiego całując się z dziewczyną. To jest pewne, zakochałem się.


*oczami Jessici*


Po powrocie do domku długo zastanawiałam się nad tym co się wydarzyło. Położyłam się na kanapie i od razu poczułam ból w kręgosłupie. Podniosłam się do pozycji siedzącej i skrzywiłam się.
-Może czas na zmianę zdania. -usłyszałam znany głos.
-Hę? -odparłam w kierunku Justina.
-Spójrz co zrobiła z Tobą ta kanapa. Łóżko jest wygodniejsze. -puścił mi oczko.
-Ok. -powiedziałam po krótkim zastanowieniu. Moja odpowiedź najwyraźniej zdziwiła chłopaka.
-Serio?
-Tak. Ale.. - uniosłam wskazującego palca do góry. -Łapy przy sobie.
-Spokojnie. -uśmiechnął się.


****

Jezu, nie zabijcie mnie :C
Mam nadzieję, że chcecie żebym dalej pisała...
A nie pisałam tyle, bo ojciec mi sprzątał i zapodział gdzieś kartkę
z nazwami z tt kogo informuję, ale dzisiaj ją znalazłam i w końcu mogę dodać ten rozdział!
Już was nie zawiodę i jeszcze raz przepraszam <3
Jak oglądalność dość spadnie, to najwyżej przestanę tu pisać.

niedziela, 14 lipca 2013

7. "Nigdy nie ciągnęło mnie tak do żadnej dziewczyny, jak do niej."


*oczami Jessici*

-Daleko jeszcze? -spytałam zniecierpliwiona podróżą autem Justina, która trwała już około godzinę.
-Cierpliwości. -odpowiedział z uśmiechem.
To niesamowite, że on zawsze jest taki spokojny i opanowany. Jak on to robi? Po chwili poczułam że auto się zatrzymało. Justin wyszedł, więc zrobiłam to samo.
-To jeszcze nie tu, ale dalej musimy iść na nogach. 
-Super. -odparłam sarkastycznie.
-To niedaleko. -zaśmiał się szturchając mnie w ramie.
Postanowiłam już nic nie mówić. Szliśmy trochę pod górę i co chwilę miałam problem z krzakami, ale dałam radę wejść. Gdy weszliśmy na samą górę, moje oczy ujrzały małe jeziorko, a na środku niego była mała wysepka, a na niej jakaś chatka. Sam widok był piękny.
-I jak? -spytał Justin.
-To jest... -nie mogłam się wysłowić. -Wow.
Chłopak odpowiedział uśmiechem.
-Tam jest łódka, przepłyniemy ją na tą wysepkę. -powiedział Justin i poszliśmy w stronę łódki.
Po chwili znajdowaliśmy się na wysepce. Weszłam do środka chatki. Było tu skromnie, ale pięknie. Łazienka, kuchnia, mały salonik i mała sypialnia.
-Podoba Ci się? -spytał nagle Justin.
-Jest pięknie. -wyszeptałam. -Czemu mnie tu zabrałeś?
-Chciałem jakoś Ci wynagrodzić moje zachowanie i pokazać, że nie jestem taki zły. -powiedział patrząc mi w oczy.
Jako odpowiedź lekko się uśmiechnęłam.
Justin złapał mnie za rękę i wyprowadził z domku. Stanęłam na wysepce i podziwiałam widok. W pewnym momencie poczułam ręce Justina oplatające mnie wokół talii od tyłu, a głowę oparł o moje ramie. Rozum mówił żebym kazała mu spadać, ale serce miało zupełnie inne zdanie. Odwróciłam głowę w jego stronę i zobaczyłam, że jego twarz zbladła.
-Przepraszam Cię na chwilę. -powiedział i szybko pobiegł do domku.
Trochę mnie to zdziwiło, ale postanowiłam poczekać na ławce. Gdy Justina nie było przez 20 minut zaczęłam  się martwić i postanowiłam iść sprawdzić, czy wszystko jest ok. Weszłam do domku i zaczęłam się rozglądać. Nigdzie go nie było. Weszłam do łazienki i to co zobaczyłam zdziwiło mnie jeszcze bardziej.
Justin siedział na ziemi oparty o ścianę, miał jeden rękaw podwinięty i wstrzykiwał sobie coś w żyłę. Zdałam sobie sprawę z tego, że to heroina.
-Justin... -powiedziałam cicho błagalnym głosem i uklękłam obok niego. -Zostaw to. -wyszeptałam, ale chłopak mnie nie posłuchał. -Justin! -w końcu krzyknęłam i zabrałam mu strzykawkę z ręki.
Powoli uniósł głowę, żeby na mnie spojrzeć. Jego źrenice były prawie niewidoczne, były wielkości główki szpilki. Justin przechylił głowę w bok i oparł ją o szafkę i zamknął oczy. Spanikowałam. Nie wiedziałam co robić. Postanowiłam zadzwonić do Ashley. Opowiedziałam jej całą sytuację, po jej głosie stwierdziłam, że nie była ani trochę zdziwiona. Powiedziała mi, że Justin musi się przespać.
Nie dałam rady go podnieść, więc przyniosłam poduszkę i koc i ułożyłam go na podłodze w łazience.


Usłyszałam cichy huk, a po chwili do salonu wszedł Justin.
-Jak się czujesz? -spytałam kierując swój wzrok na niego.
-Dobrze. -oblizał usta. -Dziękuję.
-Za co?
-Za to, że mi pomogłaś. -Justin usiadł obok mnie na kanapie.
-Nie ma za co. Ashley powiedziała mi co zrobić. W ogóle... dlaczego to robisz?
Chyba nie bardzo wiedział jak odpowiedzieć na moje pytanie, bo wbił wzrok w podłogę i siedział chwilę cicho.
-Nie chcę tego robić. Ale uzależniłem się. Zacząłem to robić dawno temu, chciałbym przestać, ale nie potrafię. A na odwyk nie mam zamiaru iść.
-Może powinieneś?
-Zwariowałaś?! -uniósł swój głos, co sprawiło, że odskoczyłam. -Przepraszam... Po prostu nie mam zamiaru iść na żaden odwyk. Teraz i tak zdecydowanie ograniczam, więc jestem na dobrej drodze.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc przytaknęłam głową.
-Może powinniśmy wrócić? -spytał Justin bo chwili ciszy.
-Sądzę, że to dobry pomysł.

Około godziny 20 byliśmy już na miejscu. Ashley od razu przywitała nas pytaniami na temat Justina. To niesamowite jak zżyci są Ci ludzie. Widzę w nich przyjaźń, której ja nigdy nie zaznam. Nawet ja i Zayn nie jesteśmy tak bliskimi i troszczącymi się o siebie jak oni. No właśnie, Zayn... On chciał ze mną spędzić te wakacje. Więc dlaczego wybrałam Justina i jego przyjaciół? Ostatnio nie wiem co się ze mną dzieje.


*oczami Justina*


Jakiś głos we mnie mówi mi, że mam trzymać tą dziewczynę przy sobie i za żadne skarby nie pozwolić jej odejść. Pierwszy raz czuję coś takiego. To jest niemożliwe w moim przypadku, przecież Justin Drew Bieber się nie zakochuje. Ale Jessica jest inna niż większość dziewczyn. Inne zawsze pierwsze rzucały mi się na szyję i ciągnęły do łóżka. A Jessica mnie tak jakby odrzucała. Robię cokolwiek w mojej mocy, żeby się do niej jakoś zbliżyć. No cóż.

Wszyscy poszli już do swoich pokoi spać. Chciałem zapytać Jess czy nie zmieniła zdania, co do spania ze mną, ale zrezygnowałem. Dam jej trochę czasu i muszę bardziej jej pokazać, że nie jestem zły.
Wziąłem szybki prysznic i położyłem się do łóżka. Jak zwykle, zacząłem rozmyślać. Stwierdziłem, że jutro zrobię ognisko. Chcę się zbliżyć do Jessici. Chciałbym ją pocałować. Nigdy nie ciągnęło mnie tak do żadnej dziewczyny, jak do niej. Nigdy.



***

Okej, po pierwsze przepraszam, że taki krótki.
Po drugie, lepszy chyba krótki rozdział niż brak rozdziału, prawda?
Mało się dzieje, wiem, ale mam w planach jak rozwinąć akcję.
Bądźcie gotowi!
I przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale mam mało czasu.
Aleee w tym tygodniu akurat czasu mi trochę przybędzie (nie licząc weekendu)
więc postaram się napisać ciekawszy i dłuższy rozdział.
Dziękuję za cierpliwość, kocham was <3

sobota, 15 czerwca 2013

6. ''On jest perfekcyjny.''



*oczami Jessici*

-Spakowani? -Ashley wbiegła do naszego pokoju. Jest sobota, 12:00. Zaraz wyjeżdżamy. 
Szczerze, nie sądzę, żeby to był dobry pomysł z tymi wakacjami. Ale może coś się zmieni? Zobaczymy jak to wszystko będzie.
-Tak. -odparł Justin chwytając swoją torbę. 
Lekko przytaknęłam głową, gdy Ashley na mnie spojrzała.
-To jedziemy! -krzyknęła podskakując. To niesamowite, jak bardzo pozytywną dziewczyną ona jest. 
15 minut później byliśmy już w samochodzie. Justin prowadził, a ja byłam zmuszona usiąść na miejscu pasażera, bo Ashley i Ryan chcieli zająć tylne siedzenia tylko dla siebie. 
Byłam zmęczona i niechętna do rozmów z Justinem, więc usnęłam.
Obudziłam się, gdy byliśmy na miejscu. To znaczy, Ashley mnie obudziła. Tu jest pięknie. Skromny domek tuż przy plaży. Niedaleko do miasta. Świeże powietrze. Idealnie.
Weszliśmy do środka domku, jeszcze lepiej. Domek nie jest nie wiadomo jak wielki, ale jest luksusowy. Są 2 piętra. Na pierwszym dostrzegłam kuchnię, jadalnię i duży salon, a na drugim zgaduję, że są pokoje i łazienki.
-Nie wiem czy wiesz, ale są tylko trzy pokoje. -szepnęła mi Ashley co ucha.
-To chyba akurat wystarczy? -spojrzałam na Ash.
-Ale trzeci jest zajęty, bo nie będziemy tu sami.
-To.. ja będę spała na kanapie w salonie. -odparłam.
-Ta kanapa jest strasznie niewygodna. -dodał Justin.
-Trudno. -wzruszyłam ramionami. -Wolę to, niż dzielić pokój z Tobą.
-Dlaczego jesteś taka...
-No jaka? -spojrzałam na niego.
-Okropna? Wredna? Chamska?
-Dałeś mi do tego powody.
-To może my was zostawimy? -powiedział Ryan, po czym złapał Ashley za rękę i poszli po schodach na górę.
-Posłuchaj... Chociaż ten raz, posłuchaj mnie. -poprosił Justin.
-Mów. -skrzyżowałam ręce na piersi.
-Na tej imprezie byłem pijany i nie wiedziałem co robię. Czułem do Ciebie taki cholerny pociąg, że stwierdziłem, że muszę coś z tym zrobić. Zawsze było tak, że jak jakaś laska zakręciła mi w głowie, to pieprzyłem się z nią i zapominałem. A jeśli nie chciała, to stwierdziłem, że mam wyjebane i szukałem innej. Z Tobą tak nie jest. Zrozumiałem, że źle zrobiłem, no ale hej! To była impreza! Na imprezach różne rzeczy się dzieją. Po prostu chcę, żebyś o tym zapomniała i może zacznijmy od początku?
Zaczęłam zastanawiać się nad tym co powiedział mi Justin. Przeanalizowałam każde słowo. Patrzył się na mnie oczekując odpowiedzi. Oczy miał nieziemskie, to muszę przyznać. Po chwili zastanowienia wystawiłam rękę w jego stronę.
-Cześć, jestem Jessica. -uśmiechnęłam się delikatnie. Chłopak zaśmiał się i chwycił moją dłoń lekko ją ściskając.
-Justin, miło mi. -odpowiedział szerokim uśmiechem. Uśmiech też miał piękny.
Jessica, stop! Skarciłam się.
-A teraz wybacz, muszę zadzwonić do siostry. -wyjęłam z kieszeni telefon.
-Nie martw się o to. Przyjedzie tu z Jasonem.
-Więc to dla nich jest trzeci pokój?
-Tak.
-Moja siostra ma mieć pokój z Jasonem? Dlaczego ja nie mogę mieć pokoju z nią, a ty z Twoim bratem?
-Ten gnojek chrapie! -zaśmiał się Justin. -Poza tym ja nie chcę mieć z nim pokoju.
-A może ja nie chcę mieć pokoju z Tobą?
-Cóż.. W takim razie więcej miejsca dla mnie. Ale uwierz mi, po dwóch lub trzech nocach na tej kanapie będziesz mnie błagała, żebyś mogła mieć ze mną pokój. -Justin puścił mi oczko i poszedł w kierunku kuchni.
Po chwili usłyszałam jak drzwi się otwierają. To byli Tori i Jason.
-Jess! -krzyknęła Tori, po czym podbiegła do mnie i przytuliła mnie.
-Cześć młoda. -uśmiechnęłam się.
-Hej. -podszedł do nas Jason.
-Cześć Jason. -uśmiechnęłam się i przytuliłam się do chłopaka.
Po chwili doszedł do nas Justin i również się z nimi przywitał.
-Więc. -Justin klasnął w dłonie. -Pewnie wszyscy są zmęczeni podróżą, więc dzisiaj odpoczynek. Wakacje życia zaczniemy jutro. -szeroko się uśmiechnął.
Wszyscy przytaknęliśmy. Jason i Tori poszli do swojego pokoju. Jest już po 23, jestem zmęczona jak nigdy.
-Może jednak zechcesz dzielić ze mną pokój? -Justin poruszył brwiami na co skarciłam go wzrokiem. -No dobra. -uniósł ręce do góry. -Ale żeby nie było, że nie ostrzegałem Cię przed tą kanapą. -puścił mi oczko i poszedł schodami na górę.

Całą noc wierciłam się na tej kanapie. Ugh, Justin miał rację. Nie wierzę, że w ogóle przeszło mi to przez głowę 'Justin-miał-rację'. Ale nie, nie będę miała z nim pokoju. Nie dam mu tej satysfakcji. Jakimś cudem udało mi się zasnąć.
Gdy się obudziłam poczułam ostry ból pleców. Ta kanapa to zło, ale nigdy nie przyznam tego Justinowi.
-Dzieeeń dobry! -usłyszałam głos Ashley, gdy schodziła po schodach.
Wstałam z kanapy.
-Dzień dobry. -odpowiedziałam jej.
-Ojej. -podeszła do mnie. -A Justin ostrzeeegaaał -powiedziała śpiewając.
-Zamknij się. -pokręciłam głową i w tym momencie usłyszałam, że dzwoni mi telefon. To mama.
-Przepraszam Cie na chwilę. -powiedziałam do Ash i poszłam do kuchni i odebrałam telefon. -Halo?
-Jess?
-Em, tak.
-Cześć kochanie. -przywitała się mama. -Jak tam rozpoczęcie wakacji?
-Świetnie. Ja i Tori wyjechałyśmy ze znajomymi do domku mojego lokatora.
-Nie lokatorki?
-Nie mamo. Lokatora. Mam pokój z chłopakiem.
-Przecież tak nie powinno być!
-Mamo, uspokój się. Nie musisz się o nic martwić.
-Na pewno?
-Tak.
-No dobrze. Ale wytłumacz mi, dlaczego wyjechałyście na wakacje bez mojej zgody? Jesteście nieletnie!
-Mamo! Przyjechałam tu żeby się bawić.
-Już ja dobrze znam te Twoje zabawy. Masz mi w tej chwili powiedzieć gdzie jesteście, a ja z ojcem zaraz po was jedziemy.
-Co?! -krzyknęłam do telefonu.
-Bez dyskusji! Gdzie jesteście?
-Przepraszam mamo, ale ja.. nie powiem Ci. -powiedziałam ciszej.
-Jessico Olsen! -krzyknęła moja mama zanim się rozłączyłam.
Wyłączyłam telefon i pobiegłam do łazienki. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i przetarłam wilgotne od łez policzki. Dlaczego ona tak bardzo chce uprzykrzyć mi życie?! Czuję się jak najbardziej nierozumiana osoba na tej planecie.
Gdy wychodziłam z łazienki poczułam, że uderzyłam kogoś drzwiami. To był Justin.
-Ja.. przepraszam -powiedziałam i wyciągnęłam do niego rękę, aby pomóc mu wstać. Bez zastanowienia ją chwycił i chwila później staliśmy twarzą w twarz.
-Nie szkodzi, skarbie. -uśmiechnął się.
Pomimo tego, jak wiele minusów sobie u mnie narobił, zaczął to wszystko nadrabiać. On jest perfekcyjny. Stał przede mną w samych bokserkach. Wygląda na to, że dopiero wstał.
-Skończyłaś? -wyrwał mnie z moich myśli.
-Co?
-Podziwianie mnie. -uśmiechnął się cwaniacko i poruszył brwiami.
-Głupek. -pokręciłam głową i zaczęłam kierować się w stronę kuchni, ale poczułam rękę Justina na moim ramieniu. -Co chcesz? -odwróciłam się w jego stronę.
-Pojedź gdzieś ze mną.
-Gdzie?
-Niespodzianka.
W tym momencie nie wiedziałam co zrobić. Ale, obiecałam sobie, że będę się bawić. Nie wiem co on planuje, jest zdolny do wszystkiego. Zawładnęła mną jakaś tajemnicza siła, która sprawiła, że przytaknęłam głową, na co chłopak odpowiedział uśmiechem.


***

Przeeepraszam, że tak długo nie dodawałam!
Ale nie mam za bardzo czasu + zepsuł się mój laptop i korzystam z laptopa rodziców.
A do tego zaliczenia w szkole.
W ciągu tygodnia wyszłam z 4 zagrożeń. Zostało mi jeszcze jedno - matma.
Czuję się jak Bóg.
Jak myślicie, gdzie Justin zabiera Jess i po co? :)
Kocham was <3

sobota, 1 czerwca 2013

5. ''On naprawdę ją lubi.''



*oczami Justina*

Gdy się obudziłem powoli zaczęło do mnie docierać, co się wczoraj działo. Narkotyki, marycha, Jessica pomagająca mi iść do łóżka. Czekaj... ona mi pomogła? Albo mi się zdawało? A jeśli tak, to dlaczego miałaby to robić? Nienawidzi mnie. To nowość w tej szkole, że ktoś mnie nienawidzi. Wystarczy, że pstryknę palcem i grono lasek z sztucznym.. właściwie wszystkim zlatują się wokół mnie jak psy. 
Rozejrzałem się po pokoju i zauważyłem, że Jessica jeszcze śpi. Wyglądała tak słodko, jak anioł. Bieber, o czym ty kurwa mówisz?! Skarciłem sam siebie, za myślenie zupełnie do mnie nie podobne. Podniosłem się z łóżka i poszedłem do łazienki. Gdy spojrzałem na lustro, przeraziłem się. Chociaż w sumie nie jest gorzej niż po ostatniej takiej akcji. Wziąłem szybki prysznic i gdy wyszedłem, Jess już nie spała. Zabawne, zawsze jak wychodzę spod prysznica, ona już nie śpi.
-Dzień dobry. -uśmiechnąłem się do niej.
-Cześć. -powiedziała cicho. -Pamiętasz coś z wczoraj.
-Mhm. -zacisnąłem usta w jedną linię przypominając sobie wszystko. -Pomogłaś mi. Dziękuję.
-Spoko. -powiedziała bezinteresownie.
Jak ona może nie być mną zainteresowana? Każda inna dziewczyna w szkole chciałaby ze mną być. Im bardziej Jessica mnie olewa, tym większy pociąg to niej czuję. Ugh.
Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. Zaczynam przyzwyczajać się do jej towarzystwa. To się nigdy nie dzieje w moim przypadku. Zawsze dziewczyny były mi potrzebne tylko do bzykania. Nigdy nawet żadnej nie lubiłem. No może oprócz Ashley, bo ona jest moją przyjaciółką od dzieciństwa.


*oczami Jessici*

Korzystając z tego, że Justin na chwilę zniknął z pokoju poszłam wziąć prysznic. Wybiegłam z łazienki, gdy usłyszałam mój dzwoniący telefon. Nieznany. 
-Halo? -spytałam niepewnie.
-Cześć Jess! -usłyszałam dobrze znajomy głos.
-Zayn! -krzyknęłam dość głośno i podskoczyłam ze szczęścia. Zayn jest moim przyjacielem z dzieciństwa. Tak bardzo za nim tęsknię.
-Jak się trzymasz?
-Z biegiem czasu jest coraz lepiej. -powiedziałam szczerząc się do siebie.
-Hej, brzmisz na bardzo szczęśliwą. 
-Bo zadzwoniłeś! Nawet nie wiesz jak tęsknię.
-Ja za Tobą też, jakie masz plany na wakacje? Wiesz, że to ostatni tydzień szkoły?
-Jak bym mogła nie wiedzieć! Nie, nie mam żadnych planów. Moi rodzice stwierdzili, że wakacje spędzę tu. 
-W akademiku? Nie pozwolę na to. Wyciągnę Cię stamtąd.
-Jak z więzienia. -zaśmiałam się i usłyszałam czyjeś kroki pod drzwiami. -Muszę kończyć. Cześć. -rozłączyłam się i rzuciłam telefon na łóżko.
Parę sekund później w drzwiach pojawił się Justin. Była z nim Ashley.
-Idziesz z nami do parku? -spytała Ashley.
-Po co? -spojrzałam w ich kierunku.
-Um, no tak po prostu. -Ash odparła trochę zdziwiona moim pytaniem.
-Jak on idzie, to ja nie. -spojrzałam na Justina, który zmarszczył brwi ze zdziwienia.
-Co ty znowu odpierdalasz? -warknął w moim kierunku.
-To nie ja próbowałam się na Ciebie rzucić na imprezie.
-Jeszcze rano było wszystko w porządku! Nawet pomogłaś mi dojść do łóżka. Nie rozumiem Cię. Zachowujesz się jak szmata. Chodź Ashley, Ryan czeka. -spojrzał na mnie, po czym odwrócił wzrok na Ashley i chwycił ją za ramię ciągnąc za sobą za nim zdążyła cokolwiek powiedzieć.
Podeszłam do drzwi i zamknęłam je za nimi. Czy on naprawdę myśli, że jeśli raz byłam dla niego miła, to znaczy, że wszystko jest ok? On chyba naprawdę sądzi, że każda dziewczyna na niego leci.
Cóż, każda oprócz mnie.


*oczami Justina*

-Nie rozumiem! -wyrzuciłem ręce w powietrze. -Najpierw mnie nienawidzi, potem mi pomaga, a teraz znowu mnie nienawidzi? Co jest z nią nie tak?! 
-Bieber! -krzyknął Ryan. -Od kiedy ty się przejmujesz jedną dziewczyną? 
-Lubi ją. -wtrąciła się Ashley.
-Śmieszna jesteś. -warknąłem w jej kierunku. -Nie przejmuję się, tylko ta laska jest popierdolona. 
-A może Cię kręci dlatego, że nie liże Ci dupy jak wszystkie inne? -spytał Ryan unosząc brwi.
-Proszę Cię. Mogę w tej szkole mieć każdą. Więc dlaczego miałbym przejmować się akurat nią?
-Bo ją lubisz. -Ashley znowu się wtrąciła.
-Wcale jej kurwa nie lubię! -krzyknąłem. -Jeszcze tydzień i 2 miesiące spokoju.
-Zapowiadają się zajebiste wakacje. -Ryan uśmiechnął się do siebie.
-O tak. -oblizałem usta. -Muszę się odprężyć. Idźcie. Wrócę później. -przybiłem z nimi żółwika, po czym chwyciłem moją deskorolkę i pobiegłem w kierunku rampy.

Po około godzinie zdecydowałem wrócić do akademika. Nienawidzę niedziel, bo po nich są poniedziałki i szkoła. Ale na szczęście to ostatni tydzień i wakacje.
Poniedziałek zleciał mi na szczęście szybko. Jessica się nawet do mnie słowem nie odezwała od wczoraj. Tak jakby jej nie było. Zaczynało mnie to denerwować. Nienawidzę, jak laska mnie ignoruje. Zwłaszcza, jak jest tak seksowna jak ona.
Na wakacje ja, Ryan i Ashley jedziemy do mojego domku przy plaży. Jest on niedaleko miasta, ciągłe imprezy i w ogóle. Ale musimy skombinować sobie większą ekipę. Może zaproponowałbym to Jessice? Ale ona i tak się nie zgodzi. Poproszę Ashley, żeby z nią pogadała.
Reszta tygodnia też jakoś zleciała. Piątek, zakończenie roku. Po tej śmiesznej ceremonii szybko znalazłem Ashley i Ryana jak zwykle obmacujących się.
-Cześć wam. -podszedłem do nich.
-Hej. -powiedzieli razem.
-Ashley, zrobisz to o co Cię prosiłem?
-Jasne. Ale dlaczego ty nie możesz z nią pogadać? -Ashley spojrzała na mnie.
-Od tamtego tygodnia się do mnie odzywa. Myślisz, że jak nagle zapytam ją o to, czy jedzie z nami na wakacje, to się zgodzi?
-No racja.
-Właśnie. Ja lecę. Daj znać jak z nią pogadasz, cześć.
-Pa.


*oczami Ashley*

-On naprawdę ją lubi. -powiedziałam do Ryana, gdy Justin już odszedł.
-Wiesz, też to zauważyłem.
-Zawsze jak się przejmował jakąś laską, to maksymalnie jeden dzień. Nieważne. Idę z nią pogadać. -pocałowałam Ryana delikatnie w usta i poszłam w stronę pokoju Jessici i Justina. 
Zapukałam i gdy usłyszałam ciche 'proszę' weszłam do środka.
-Hej. -przywitałam ją uśmiechem.
-O, cześć. -odwzajemniła mój uśmiech.
-Masz jakieś plany na wakacje? -usiadłam na łóżku obok niej.
-Nie. -odparła i wyłączyła laptopa.
-Cóż, to już masz. -lekko szturchnęłam jej ramię.
-To znaczy?
-Ja, Ryan i Justin jedziemy na całe wakacje do domku Justina przy plaży. Chcesz jechać z nami? 
-Nie wiem czy to dobry pomysł.
-Oj, no zgódź się! Będzie zajebiście! Chłopaki nie mają nic przeciwko, chętnie się zgodzili. Zwłaszcza Justin.
-Co masz na myśli?
-Wydaje mi się, że on Cię lubi. -poruszyłam zabawnie brwiami. 
-Proszę Cię. -Jessica parsknęła śmiechem.
-Mówię poważnie.
-Ash....
-To pojedziesz z nami?
Nie odzywała się przez kilka sekund. Wyglądała jakby się zastanawiała. Westchnęła głęboko i spojrzała na mnie.
-Dobra. -powiedziała.
-Yaay! -krzyknęłam i przytuliłam ją. -Będzie fajnie, zobaczysz!
-Nie wątpię.


***
Przeeeeepraszam, że tak długo nie dodawałam!
Ale po prostu brak weny + nauka.
Mam nadzieję, że wybaczycie.
asdfghjkljhgfds jadą na wspólne wakacje!
Jak myślicie, czy Jessica i Justin pogodzą się? :D
Kocham was i dziękuję za każdy komentarz <3
I tych, co jeszcze nie wiedzą informuję, że zmieniłam nazwę
z @DisBieberauhl na @biebsmotto <3
Do następnego!


wtorek, 21 maja 2013

4. ''Nie jestem dziwką. A już na pewno nie Twoją!''



*oczami Jessici*


Gdy poczułam jak próbuje wsunąć swój język do mojej buzi próbowałam go odepchnąć. Niestety, jest za silny i przycisnął mnie do ściany jeszcze mocniej. Nie miałam wyjścia. Spoliczkowałam go. Justin momentalnie się odsunął i przyłożył rękę do policzka, w które go uderzyłam.
-Co to kurwa miało znaczyć?! -spytał ostrym tonem.
-Co proszę? Co TO miało znaczyć?! Pocałowałeś mnie! -krzyknęłam.
-No i? Widać dużo się musisz nauczyć o tej szkole.
-Uczyć czego? Jak być dziwką? Nie, dziękuję. -zmarszczyłam brwi i lekko go pchnęłam żeby mieć jak uciec. 
Podbiegłam na chwilę do Ashley, którą zobaczyłam przy stoliku.
-O, Jess.... -zaczęła, ale nie dałam jej do kończyć.
-Idę do pokoju. -rzuciłam nie zatrzymując się.
Wybiegłam szybko ze świetlicy i zaczęłam się rozglądać za moim pokojem. Gdy go znalazłam, wyjęłam kluczyk z torebki i otworzyłam drzwi. Weszłam do środka i ponownie zamknęłam drzwi na klucz. 
Oparłam się o ścianę i zjechałam w dół, w sposób, że usiadłam na ziemi. Przyciągnęłam kolana bliżej siebie i uniosłam głowę by spojrzeć w sufit. 
Wzięłam głęboki wdech i wydech, po czym wstałam z ziemi. Weszłam do łazienki i zrzuciłam z siebie wszystkie ubrania. 
Weszłam pod prysznic i poczułam ulgę, gdy gorąca woda zaczęła spływać po moim ciele. Wyszłam z łazienki i wzięłam jakieś spodenki i koszulkę, po czym wróciłam do łazienki, żeby się wytrzeć i założyć to na siebie.
Wyszłam z łazienki i spojrzałam na zegarek, który wskazywał 2:30. Odetchnęłam i położyłam się do łóżka z nadzieję, że jak zasnę i wróci najebany Justin, to mnie nawet nie dotknie. 
Jak on mógł dopuścić się do czegoś takiego? Chociaż widząc w łazience wychodzącą parę stwierdziłam, że w tej szkole to normalka. Lubię się bawić, ale nie jestem żadną dziwką...

Nagły trzask drzwi wyrwał mnie ze snu. Przetarłam oczy i zobaczyłam Justina, który wychodził z łazienki. Miał owinięty ręcznik wokół bioder, a pojedyncze kropelki wody spływały po jego ciele. Zegarek wskazywał 11:20.
-Cześć. -powiedział do mnie. I on ma czelność odzywać się do mnie po tym co wczoraj zrobił? -Nie odpowiesz mi?
-Jesteś bezczelny.
-Oł. Nie tego się spodziewałem.
-A czego? Spodziewałeś się, że będę zachowywać się normalnie po tym co wczoraj próbowałeś zrobić? -zmarszczyłam brwi.
-Widać, że jesteś tu nowa. Marna z Ciebie imprezowiczka. -chłopak wybuchnął śmiechem.
-Kocham imprezy i dobrą zabawę! Ale nie jestem dziwką. A już na pewno nie Twoją! -krzyknęłam i pobiegłam do łazienki.
Uczesałam włosy i pomalowałam się, po czym wróciłam do pokoju po ciuchy. Justin grzebał w swojej szafie w samych bokserkach. A jakbym weszła minutę wcześniej? O boże. Nie patrząc na niego wzięłam z szafy białe rurki i fioletową koszulkę z napisem 'SWAG' i wróciłam do łazienki przebrać się.
Gdy wyszłam z łazienki Justin był już ubrany. Miał czarne rurki z niskim krokiem, szarą koszulkę i czarne vansy. Poczułam na sobie jego wzrok.
-Podoba mi się Twój styl. -powiedział, co mnie lekko zdziwiło.
-yyy..dzięki?
Justin pokręcił głową i wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą.


*oczami Justina*

Wyszedłem przed akademik i oparłem się na dobrze znanej mi poręczy. Wyjąłem z kieszeni papierosa i odpaliłem go. Po chwili zobaczyłem Ashley i Ryana idących w moją stronę. Przywitałem Ashley uściskiem, a z Ryanem przybiłem żółwika. 
-Jak tam wasze sprawy? -zacząłem patrząc na nich. Ta dwójka jest w sobie nieźle zakochana.
-Dobrze. -odparła Ashley uśmiechając się.
-Nawet bardzo. -dodał Ryan patrząc jej w oczy. -Też se powinieneś znaleźć dziewczynę, Bieber.
-Pojebało Cię? -spojrzałem na Ryana. -Dziewczyna równa się ograniczenia. 
-To nie jest takie złe. 
-Przestań. 
-Nie ważne. -Ryan machnął ręką. -Co dziś robimy?
-Mam sprawdzian we wtorek. -zaczęła Ashley. -Muszę się uczyć.
-Jest sobota. Poza tym już mam dla nas plany. Zdobyłem tego trochę.
-Pierdolisz? -podskoczył Ryan.
-Ciszej. -uciszyłem go. -Chodźcie. -machnąłem ręką i zaczęliśmy iść poza teren akademika. 
Przeszliśmy kilka ulic, po chwili naszym oczom ukazało się bardzo dobrze znane przez nas miejsce. Stary, opuszczony zakład pracy. Nie da się zliczyć, ile było w nim pożarów, wybuchów itp. 
Przeszliśmy kawałek i otworzyliśmy drzwi prowadzące do naszego miejsca. Usiedliśmy na starym materacu, po czym wyjąłem kawałek szkła, linijkę i szklaną, cienką rurkę. Z drugiej kieszeni wyjąłem woreczek, w którym znajdował się biały proszek. Wysypałem zawartość na kawałek szkła i rozdzieliłem linijką na trzy części. Wziąłem rurkę do nosa i wciągnąłem proszek do nosa. Następnie zrobił to Ryan, a po nim Ashley.
Wszyscy poczuliśmy ulgę, jakby wszystkie problemy zniknęły.
-Mam coś jeszcze. -uśmiechnął się Ryan i wyciągnął z kieszeni jointa. 
-To nie jest niebezpieczne? -spojrzała na niego Ashley. -Żeby palić marychę po tym?
-Jebać to. -odparłem i wziąłem od Ryana jointa i zapaliłem jako pierwszy. Paliliśmy z Ryanem na pół, bo Ashley stwierdziła, że nie chce. Nagle zacząłem sobie przypominać wszystko z poprzedniej nocy. Pamiętałem tylko pocałunek.
-Co za suka. -powiedziałem. 
-Co? 
-Jessica.
-Co zrobiła? -spytał Ryan.
-Dała mi po mordzie.
-Ja ją lubię. -Ashley wzruszyła ramionami.
-Jesteś jebnięta. -odparłem, na co Ryan zareagował surowym spojrzeniem. -Sorry.


*oczami Jessici*

Drugi raz dzisiaj usłyszałam trzaskające drzwi. W sumie zaczynam się do tego przyzwyczajać. Justin wszedł do pokoju, ale wyglądał jakoś... inaczej. Przyjrzałam się mu bliżej i zauważyłam, że ma czerwone oczy. Znam to doskonale. Palił zielsko. Chłopak śmiał się do siebie, lecz gdy na mnie spojrzał od razu spoważniał. Nic nie mówiąc zasalutował do mnie, po czym zaczął skakać między dywanem i podłogą. A raczej wyglądało to, jakby skakał z dywanu na podłogę.
-Co ty robisz? -w końcu spytałam.
-Skaczę na bungee. -odpowiedział mi, nie mogłam się powstrzymać i wybuchnęłam śmiechem. -Nie śmiej się! A jak zginę? -spytał bardzo poważny. Starałam się opanować swój śmiech.
Wyrządził mi krzywdę, ale jak mu teraz pomogę, to jutro i tak nie będzie tego pamiętał. Westchnęłam głęboko i podeszłam do niego, po czym złapałam go za ramię i zaprowadziłam do jego łóżka. Położyłam go na nim i zdjęłam mu buty. Nie protestował i nic nie mówił. Okryłam go kołdrą i odeszłam kilka kroków.
-Może dołączysz? -usłyszałam głos Justina. Brzmiał zachęcająco poprzez jego głos z lekką chrypką.
-Nie. -odmówiłam mimo gęsiej skórki, jaką dostałam.
-Twoja strata. -wzruszył ramionami i nim się obejrzałam, chłopak już spał.


***
Jeeeeest!
I jak się podoba?
Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy, gdy mówicie, że podoba wam się to opowiadanie!
Kocham was! <3




piątek, 17 maja 2013

3. ''Ubierz coś seksownego.''


*oczami Justina*

Przemyślałem kilka rzeczy, dlaczego zaprosiłem Jessicę na imprezę? W sumie i tak mogła przyjść, bo to impreza dla każdego, ale zaprosiłem ją bo chcę się w pewnym sensie do niej zbliżyć. Nie, nie w sensie, że zaprzyjaźnić. W sensie, chciałbym zobaczyć jaka jest w łóżku. W tej szkole, to by było dziwne, iść na imprezę i nikogo nie przelecieć. Każdy kto chodzi tu dłużej niż pół roku, albo był chociaż na jednej imprezie doskonale o tym wie. Chyba, że to jakiś paszczur. To, że chcę ją przelecieć nic nie zmienia. Nie lubię jej. Od początku zrobiła na mnie złe wrażenie charakterem. Ale o jej ciele nie można powiedzieć tego samego. 
-Ziemia do Justina. -poczułem, jak ktoś szturcha mnie w ramię. To był Ryan. 
-Żyję. Obmyślałem coś związanego z dzisiejszą imprezą.
-Hmm na kogo tym razem padło? -spytał Ryan patrząc z zaciekawieniem.
-Jessica. 
-Myślałem, że jej nie lubisz...
-Bo nie lubię. 
-Spoko. W sumie, nie dziwię się, że na nią padło. Niezła dupcia. Na następnej imprezie jest moja. -wyszczerzył się Ryan.
-Dobra. -odparłem śmiejąc się.
Przybiliśmy sobie z Ryanem żółwiki na pożegnanie, gdy rozchodziliśmy się do swoich pokoi. 
Tak, nareszcie piątek. Przed chwilą skończyła się ostatnia lekcja. Czuję wolność. Ale nie ma się czym cieszyć, bo lada chwila znowu poniedziałek. Pociesza mnie fakt, że coraz bliżej do wakacji.

Wszedłem do pokoju i zastałem pustkę. Usłyszałem z łazienki odgłos wody. Zgaduję, że Jessica bierze prysznic. A gdybym tak przez przypadek wszedł do łazienki? Delikatnie nacisnąłem klamkę. Zamknięta. No cóż. Rzuciłem się na łóżko i odpaliłem laptopa. Ledwo wszedłem na facebooka, a Amber już do mnie napisała. Amber jest blond suką. Największa dziwka w szkole. Wydaje mi się, że jestem w tej szkole jedynym chłopakiem, który jej nie przeleciał. Ona po prostu mnie obrzydza. Nie mam zamiaru nawet jej odpisywać. Dlaczego ja jej po prostu nie zablokuję? Dobra myśl. Zablokowana.
W pewnym momencie drzwi od łazienki się otworzyły i wyszła z nich mokra Jessica owinięta ręcznikiem. 'O kurwa' pomyślałem.
-Justin?! -pisnęła najwyraźniej zaskoczona moim widokiem. -Co ty tu...
-Mieszkam -odparłem z sarkazmem.
Wywróciła oczami, po czym wyciągnęła z szafy czyste ubrania i znowu zniknęła za drzwiami łazienki. Wyszła po kilkunastu minutach już ubrana.
-Zamierzasz tak iść nie imprezę? -spojrzałem na nią. Miała na sobie shorty i luźną bluzkę.
-Nie? -spojrzała na mnie jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. -Mam zamiar się przebrać tylko muszę coś znaleźć.
-Rozumiem. -zamknąłem laptopa i wstałem z łóżka. -To ja Cię na razie zostawię. Ubierz coś seksownego. -puściłem jej oczko i wyszedłem z pokoju.
Muszę ją dzisiaj przelecieć.


*oczami Jessici*

Zachowanie Justina daje wyraźnie sygnały, że jest z nim coś nie tak. ''Ubierz coś seksownego'' co prawda, nie lubię go, ale tu ma rację. To moja pierwsza impreza tutaj. Chcę zrobić dobre wrażenie. Wyjęłam z szafy krótką, czarną sukienkę z dużym dekoltem. Poszłam do łazienki i założyłam ją na siebie. Nałożyłam na siebie podkład, puder, zrobiłam sobie czarne kreski i zaznaczyłam rzęsy czarnym tuszem. Włosy zostawiłam rozpuszczone. 19:55. Będę elegancko spóźniona. Justin mówił że impreza jest w świetlicy. To super, bo ja nie mam pojęcia gdzie jest świetlica. Zaczęłam błądzić po korytarzu. Nic. Spojrzałam na telefon. 20:15. Z końca korytarza usłyszałam dość głośną muzykę. Podeszłam do drzwi, na których było napisane ''Świetlica''. Bingo. Weszłam do środka. ''Oto moje klimaty'' pomyślałam i uśmiechnęłam się sama do siebie na widok tańczących uczniów i alkoholu. 
Szybko dostrzegłam moją siostrę z Jasonem. Tę dwójkę chyba coś łączy. Zaśmiałam się i chciałam do nich podejść ale zostałam pociągnięta za nadgarstek w inną stronę. To była Ashley. A raczej, piana Ashley. 
-O mój boże Jessica wyglądasz pięknie! -krzyknęła. Z jej ust było czuć wódkę. -Napijesz się? 
Przytaknęłam głową i pociągnęła mnie za rękę w stronę stołu. Przyjrzałam się jej kreacji. Miała krótką różową sukienkę, idealnie pasującą do jej włosów. Nalała wódki po czym trochę soku do szklanki i podała mi. Wypiłam wszystko na raz. Nie chciałam być bardzo najebana więc poprzestałam na trzech drinkach. 
Trochę kręciło mi się w głowie, ale nie byłam nie wiadomo jak pijana. 
Ashley zabrała mnie do stolika żeby usiąść i odpocząć, po krótkim tańcu.
Przy stoliku od razu spostrzegłam Justina i Ryana.
-Cześć piękne! -krzyknął Ryan. Też był piany. Justin wyglądał normalnie dopóki nie spojrzał mi w oczy. Wystarczyło spojrzenie, by stwierdzić, że jest najebany.
Wszyscy byli tam pijani, mi się tylko lekko kręciło w głowie.
Posiedziałyśmy chwilę z chłopakami i całkiem miło się rozmawiało.
-Chodź ze mną do łazienki. -powiedziała mi Ashley na ucho. Kiwnęłam głową i poszłyśmy w stronę łazienki.

Czekałam pod drzwiami na Ashley dosyć długo, ale ona nie przychodziła. Postanowiłam wejść do łazienki sprawdzić co się dzieje. Wszystkie kabiny były puste, z wyjątkiem jednej, z której wyszła jakaś para. Wyglądali jakby uprawiali seks. Pokręciłam głową i wyszłam z łazienki. Przeszłam krótki korytarz, ale poczułam silne ręce wokół moje pasa ciągnące mnie i po chwili zostałam pchnięta na ścianę. Odwróciłam się szybko i zobaczyłam, że przede mną stoi Justin.
-Co ty... -chciałam coś powiedzieć, ale nie zdążyłam, bo chłopak mocno przywarł swoimi ustami o moje.


***

POCAŁOWAŁ JĄ!!
Jak myślicie, jaka będzie jej reakcja?
Informuję was, że zmieniłam nazwę na tt, jest to: @biebsmotto
Piszcie albo w komentarzach, albo na tt jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach.
Kocham Was <3

sobota, 11 maja 2013

2. ''Jak poznasz ją lepiej, zmienisz zdanie.''




*oczami Jessici*

Poranne słońce świecące mi w oczy zmusiło mnie do obudzenia się. Rozejrzałam się na boki. Justina nie było. Spojrzałam na zegarek. 7:45. Pięknie! Za 15 minut lekcje! Nie mogę spóźnić się na pierwszy dzień szkoły! Dlaczego Justin mnie nie obudził? Ugh. Szybko wstałam, ubrałam na siebie czarne rurki, fioletową bokserkę i fioletowe conversy. Włosy upięłam w koka, zrobiłam lekki makijaż i spakowałam rzeczy do torby. Może zdążę 10 sekund przed dzwonkiem. Spojrzałam na plan lekcji, pierwsza matematyka. Mój znienawidzony przedmiot. Szybko wybiegłam z pokoju zamykając za sobą drzwi na klucz i pobiegłam w stronę wyjścia z akademika. Przebiegłam przez park i wbiegłam do szkoły. Uf, jeszcze nie było dzwonka. Wyrobiłam się. Szybko znalazłam klasę od matematyki i w tym momencie zadzwonił dzwonek. Nie znam nikogo z tej klasy. Poszłam na sam koniec i usiadłam w ostatniej ławce na końcu. Nauczyciel cały czas zanudzał nas i kazał robić jakieś zadania.
Czas w szkole strasznie się ciągnął. Mamy czwartek a ja mam kompletnie dosyć. Minęły dopiero 4 lekcje i właśnie jest przerwa obiadowa. Odkąd jestem w szkole nie widziałam nikogo znajomego, nawet Tori. 
Wzięłam jedzenie na tacę i zaczęłam rozglądać się za pustym stolikiem. Na moje nieszczęście, wszystkie były pełne. 
-Jessica! -usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam się i zobaczyłam Jasona, który do mnie macha. Siedział z moją siostrą i kilkoma innymi znajomymi, zapewne w ich wieku. -Siadaj z nami! -krzyknął.
Przegryzłam dolną wargę i poszłam w kierunku ich stoliku.
-Cześć. -uśmiechnął się do mnie Jason.
-Hej. -odpowiedziałam. 
-Jak pierwszy dzień w szkole?
-Jeszcze żyję, jak widzisz. -powiedziałam pół żartem na co chłopak się zaśmiał. -A Tobie siostro jak idzie? -zwróciłam się do Tori.
-Dobrze. -powiedziała przełykając ziemniaki. -Dostałam 5 z matmy. -powiedziała uradowana.
Tori zawsze była dobra w szkole. Nie to co ja.

W pewnym momencie zobaczyłam, że wszyscy patrzyli ukradkiem na wejście do stołówki. Sama tam spojrzałam i rozpoznałam Ashley i Justina, którzy wchodzili do środka. Z nimi szedł jakiś chłopak. To musiał być Ryan, o którym opowiadał Jason. Nie mogłam przestać patrzeć się w ich stronę. Ryan jest bardzo przystojny. Czemu zadaje się z takim dupkiem, jak Justin? Gdy spojrzałam na Justina, zauważyłam, że sam się we mnie wpatrywał. Szybko spuściłam wzrok na tackę z jedzeniem.

Ostatnia lekcja. W końcu długo wyczekiwany dzwonek na lekcji angielskiego zadzwonił. Spakowałam rzeczy do torby i poszłam do akademika. Pod akademikiem stali Justin, Ashley i Ryan. Super.
-Cześć! -krzyknęła uśmiechnięta Ashley. 
-Cześć. -odwzajemniłam jej uśmiech. Cała trójka paliła.
-Chcesz z nami zapalić? 
Czy ona przypadkiem nie mówiła mi, że mam się trzymać z daleka od Justina? Cały czas czułam na sobie jego wzrok. 
-Nie, dzięki. -odparłam i weszłam do akademika.
Nie ukrywam, zapaliłabym. Ale nie chcę się mieszać w ich towarzystwo. Tak będzie lepiej.


*oczami Justina*

-Na chuj proponowałaś jej zapalenie z nami? -zarzuciłem Ashley.
-Wyluzuj... -zaczęła Ashley, ale jej przerwałem.
-Nie! Wystarczy że jestem na nią skazany w jednym pokoju.
-Nawet jej nie znasz!
-A może ty znasz?
-Tak się składa że zdążyłam ją poznać!
-Możecie się kurwa zamknąć? -wtrącił się Ryan. -Zachowujecie się jak dzieci. -zmarszczył brwi, po czym wyrzucił peta od papierosa i poszedł do akademika zostawiając mnie samego z Ashley.
-Jak poznasz ją lepiej, zmienisz zdanie. Pamiętasz jak było z Ryanem gdy przyszedł tu do szkoły? -spytała nie dając mi szansy na odpowiedź bo również weszła do środka. 
Szczerze mówiąc, to nawet nie wiem co miałbym jej na to odpowiedzieć. Wyrzuciłem peta i wszedłem do akademika.


*oczami Jessici*

Mimo, że nie lubię nauki to nie chcę zawalić sobie pierwszych dni. Wyjęłam książkę do biologi i ledwo ją otworzyłam, usłyszałam otwierające się drzwi. To Justin.
-Co robisz? -spytał krótko. Wow. Czy on się do mnie odezwał? To chyba jakiś cud. -Głucha jesteś? -spytał  znowu z niesmakiem na twarzy.
-yy.. No ja chciałam się pouczyć. -odparłam, na co chłopak wybuchnął śmiechem. -Co jest takie śmieszne? 
-To, że jesteś kujonem.
-Nie jestem kujonem! Nienawidzę się uczyć! Ale nie chcę sobie zawalić pierwszych dni.
-Błagam Cię. Ja się w ogóle nie uczę, nie odrabiam zadań, nic. A zdaję co roku i mam same trójki. Ta szkoła jest zbyt łatwa. 
-Ok. -wzruszyłam ramionami i zamknęłam książkę.
-Jutro w świetlicy o 20 jest impreza. Wpadnij. -powiedział do mnie i puścił mi oczko po czym zniknął za drzwiami łazienki. 
Czy Justin Bieber właśnie zaprosił mnie na imprezę? Coś mu odbiło czy mi się tylko zdaje? A mówią, że to dziewczyny są te z humorkami.



***
I mamy drugi rozdział :)
Wiem, że się powtarzam, ale BARDZO dziękuję wam
za wszystkie komentarze.
Jesteście wspaniali, Kocham Was!

poniedziałek, 6 maja 2013

1. ''Od dzisiaj jestem Twoim koszmarem.''



*oczami Jessici*

Ta, mój lokator znienawidził mnie nie znając mnie. Coś z tym człowiekiem jest nie tak. Postanowiłam pójść do dyrektora z prośbą, o przeniesienie mnie do innego pokoju. Poczułam w kieszeni wibracje i wyjęłam telefon, że sprawdzić kto napisał. Nie zdążyłam odblokować telefonu, po poczułam jak się z kimś zderzam i upadam na ziemię. Podniosłam głowę i spojrzałam na osobę, z którą się zderzyłam. Nie znam go, ale cholernie mi kogoś przypomina. Chłopak wstał i podał mi rękę.
-Dziękuję. I-i przepraszam. -spojrzałam w jego czekoladowe oczy, które na pewno wcześniej widziałam.
-Spoko. -uśmiechnął się pokazując szereg białych zębów. -Jestem Jason. 
-Jessica. Cholernie mi kogoś przypominasz. 
-Hm, zapewne mojego brata, Justina. -spojrzał na mnie wzrokiem jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Zastanowiłam się chwilę... i faktycznie. Twarze mieli identycznie. Kolor włosów też, tylko Jason miał dłuższe i miał grzywkę idealnie zaczesaną na prawo. I budowę ciała mieli inną. Justin był bardziej rozbudowany i umięśniony. Więc stwierdziłam, że Jason jest młodszy.
-Jesteś tu nowa? -zaczął Jason -Wiesz, Stratford jest bardzo miłe. I osoby takie jak ty są tu chętnie przyjmowane.
-Nie całkiem... 
-Mój brat się nie liczy.
-Skąd wie-
-Znam go doskonale. On nikogo nie przyjmuje miło. Ale nie martw się, jak Ryan przeniósł się do tej szkoły, nienawidził go i groził mu nie raz. Teraz są najlepszymi przyjaciółmi. 
-Oh.. 
-Chodź oprowadzę Cię.
Brat Justina, Jason jest bardzo miły. Przeciwieństwo brata. No proszę, i mam pierwszego kolegę w tej szkole. 
-Do której chodzisz klasy? -spytałam gdy przechodziliśmy obok stołówki.
-Do pierwszej. 
-Moja siostra też idzie do pierwszej.
-Jak się nazywa?
-Tori Olsen.
-Oh, wiem. Dali ją do pokoju z przyjaciółką Justina, Ashley. Ogólnie to Justin, Ryan i Ashley są tak jakby ''królami'' tej szkoły. Są najpopularniejsi, ludzie jedzą im z ręki.
-A ty?
-Co ja?
-No, jesteś bratem Justina, więc chyba też się zaliczasz do popularnych, tak?
-Nie koniecznie. To znaczy, wszyscy mnie tutaj znają, ale to tylko dlatego, że jestem bratem Justina. 
-A jaki on jest dla ciebie?
-Całkiem znośny, a nawet miły. Doceniam to, bo większość traktuje tu swoje młodsze rodzeństwo jak śmieci.
-To niedorzeczne. Nigdy bym nie mogła źle traktować mojej siostry. Kocham ją. 
Rozmowa trwała w najlepsze, gdy przerwała ją piosenka Rihanny 'Stay', którą mam na dzwonku.
-Tak? -odebrałam.
-Jessica! -to była Tori.
-Co jest?
-Chodź na chwilę do mojego pokoju. 24. -rozłączyła się zanim zdążyłam coś powiedzieć.
-Muszę iść. -powiedziałam do Jasona. -młodsza siostra wzywa.
-Rozumiem. -uśmiechnął się. -Miło było Cię poznać. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
-Ja też. -odwzajemniłam jego uśmiech.
-Do zobaczenia Jessica. 
-Pa, Jason. 
Odwróciłam się na pięcie i poszłam w kierunku pokoju nr 24. Z drugiej strony korytarza usłyszałam jakieś krzyki. Zaciekawiona poszłam w tamtą stronę. Zobaczyłam tłum uczniów, którzy stali w kole i komuś kibicowali. Postanowiłam wmieszać się w tłum. Chciałam zobaczyć komu tak kibicują i dlaczego, więc trochę przecisnęłam się przez nich. Tam było dwóch chłopaków. Bili się. Pomimo siniaków i krwi na twarzy, rozpoznałam, że jeden z nich to Justin. Zdecydowana większość zgromadzonych kibicowała Bieberowi. Wtedy przypomniałam sobie słowa Jasona o jego popularności w tej szkole. 
Przestraszona natychmiast pobiegłam do gabinetu dyrektora. Wparowałam tam bez pukania.
-Proszę pana! -krzyknęłam zdyszana. -B-biją się!!
Mężczyzna natychmiast razem ze mną pobiegł na środek korytarza.
-Co tu się dzieje?! -spytał srogo dyrektor. 
Natychmiast przeszedł przez tłum i rozdzielił od siebie chłopaków.
-Ah, dlaczego mnie nie dziwi? Bieber i Somers. -pokręcił głową trzymając obu chłopców za ramiona. -Obydwoje idziecie ze mną. Dziękuję Jessica, za tę informację. 
Cholera! Po co mówił, że ja mu coś mówiłam? Tak jak myślałam, Justin spojrzał na mnie morderczym wzrokiem. Super, to już mam nieprzespaną noc.
Po kilku minutach chłopaki wyszli z gabinetu i każdy poszedł w inną stronę. Pan Dyrektor Black zawołał mnie do siebie.
-Usiądź. -wskazał na krzesło naprzeciwko biurka. 
-Tak? 
-Sądzę, że będziesz świetną osobą, która może czegoś nauczyć Justina Biebera.
-Pan żartuje? On mnie nienawidzi! A za to, że przyszłam do pana, on mnie zabije!
-Uspokój się, on NIC Ci nie zrobi. Nie ma do tego prawa. 
Po krótkiej rozmowie, w końcu pozwolił mi wyjść. Stałam chwilę pod jego gabinetem i w końcu zdecydowałam się pójść do pokoju, niezależnie jak wielkie piekło mam tam do przeżycia. 
A jestem tu dopiero jeden dzień!
Wchodząc na wąski korytarz poczułam na sobie czyjeś dłonie. Jedna zasłaniała mi usta, a druga chwyciła za brzuch i zaciągnęła w jakiś zakamarek. Próbowałam się wyrwać, ale na marne. 
-Tylko. Spróbuj. Krzyknąć. -usłyszałam szept przy swoich uchu. Gdy chłopak uwolnił mnie od razu poznałam, że to Justin.
-Co do cholery? -spytałam starając się być w miarę cicho.
-To ja się powinienem o to CIEBIE spytać. Po co zwołałaś dyra? Przez Ciebie nie mogę wyjść z akademika na weekend! 
-To nie mój pro..
-A właśnie, że Twój! Nie mieszaj się w moje sprawy! Dałem Ci szansę rano, zmarnowałaś ją. Od dzisiaj jestem Twoim koszmarem. -ostatnie zdanie wypowiedział tak blisko mnie, że czułam jego oddech na swojej twarzy, a po chwili oddalił się. Ku memu zdziwieniu nie poszedł w stronę pokoju. Sama nie chciałam tam iść.
Poczułam, jak moje oczy napełniają się łzami. Pobiegłam w stronę wyjścia od akademika. Pomiędzy szkołą i akademikiem jest park. Poszłam tam i usiadłam na ławce. Pozwoliłam łzom ze mnie płynąć.
-Coś się stało? -usłyszałam delikatny dziewczęcy głos obok siebie.
Odwróciłam się i zobaczyłam wysoką, czerwonowłosą dziewczynę. Miała mocny makijaż, ale była bardzo ładna. Pokręciłam przecząco głową.
-Właśnie widzę. -usiadła obok mnie. -Jestem Ashley. 
-Jessica.
-Jesteś tą nową?
Przytaknęłam głową.
-Wszystko jasne. Początki w tej szkole są trudne. Nie martw się, będzie dobrze. -uśmiechnęła się szeroko. -Ej! Czy to nie przypadkiem ty masz pokój z Justinem?
-Tak -powiedziałam cicho.
-To wszystko wyjaśnia. Nie martw się, on jest taki tylko na początku.
-Skąd wiesz?
-Przyjaźnię się z nim od 10 lat. Znam go bardziej niż jego własna matka. W końcu się do Ciebie przekona i nie będzie taki oschły. Ale na początku, lepiej nie wchodź mu w drogę. Nie rozmawiaj z nim, zachowuj się jakby go nie było. Tak będzie najlepiej. Uwierz mi, wiem co mówię.
-Dzięki. Na pewno skorzystam. 
-Nie ma sprawy. Muszę lecieć, cześć! -wstała i pobiegła w kierunku szkoły. 
Też postanowiłam wrócić. Szybko otarłam łzy i poszłam w stronę akademika.

Justin siedział na swoim łóżku i robił coś na laptopie. Nawet nie spojrzał na mnie. Chciałam go najzwyczajniej w świecie przeprosić, ale przypomniałam sobie co mówiła Ashley i postanowiłam nic nie mówić. 
Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Założyłam szorty i koszulkę do spania. Jutro moje pierwsze lekcje tutaj. Trochę się boję, ale chyba nie będzie aż tak źle. Postanowiłam pójść spać. Chyba Justin nie zabije mnie przez sen? Mam nadzieję. Położyłam się w drugim łóżku i pozwoliłam moim powiekom opaść.


***
Mamy pierwszy rozdział!
Chcę wam bardzo podziękować za komentarze pod prologiem, 
naprawdę, wszystkie bardzo mnie motywują!
Chcesz być informowana? Napisz w komentarzu lub do mnie
na tt - @DisBieberauhl :)
Jeszcze raz,
BARDZO DZIĘKUJĘ <3



sobota, 4 maja 2013

0. bohaterowie & prolog

Cześć wam! Z tej strony @DisBieberauhl 
Obiecałam wam nowe opowiadanie, więc takowe zaczynam.
Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Jeżeli chcecie być informowani, piszcie w komentarzach lub do mnie na tt.
Dodam jeszcze, że nikt z bohaterów nie jest światową gwiazdą.
I BARDZO istotne jest to, że w dwie postacie wciela się Justin Bieber. 
Ale są to dwaj RÓŻNI bohaterowie. I są oni braćmi.
Jeden to Justin z czasów 2009-2010 a drugi, to obecny Justin. 
Miłego czytania!
To na początek bohaterowie:


Justin Bieber - 18 lat.



Jason Bieber - 16 lat


Jessica Olsen - 17 lat


Tori Olsen - 16 lat


Ryan Gomez - 18 lat



Ashley Brooke - 18 lat



Zayn Malik - 19 lat



Prolog.


*oczami Jessici*

Jestem zwykłą nastolatką, która po prostu chce się bawić. Moi rodzice tego nie rozumieją. Mają mnie dość. Dlatego chcą mnie wysłać do jakiegoś akademika. Jedyne co, to będą mi co miesiąc tam płacić. Nic więcej.  Moja siostra, Tori jedzie ze mną. Rodzice mówią, że dawno planowali nas obie tam wysłać, ale prawda jest taka, że wysyłają tam Tori ze mną żebym nie myślała, że chcą się nie pozbyć. Zabawne.
Ostatnie pożegnanie z rodzicami. Nie mam pojęcia, kiedy ich znowu zobaczę. Mimo, że bardzo mnie denerwują, to kocham ich.
-Uczcie się pilnie, odrabiajcie każde zadanie domowe, nie spóźniajcie się na lekcje, utrzymujcie porządek, bądźcie grzeczne. -mama zasypywała nas swoimi kazaniami. Oczywiście, że one były głównie do mnie. Tori jest typem grzecznej dziewczyny. Ja kocham imprezy, lubię się napić. Po prostu uwielbiam moje życie, gdyby nie to, że rodzice wysyłają mnie tak daleko to cholernej szkoły z cholernym akademikiem, w którym za kilka minut oficjalnie będę mieszkać.
Najbardziej mnie boli to, że będę daleko od mojego najlepszego przyjaciela, Zayna. Z nim jedynym mogę o wszystkim porozmawiać. Nigdy nie było między nami niczego więcej. Od 5 lat prawdziwi przyjaciele.
-I pamiętajcie, bardzo was kocham. -mama skończyła zanudzać i przytuliła nas obie na pożegnacie. To samo zrobił ojciec.
-Też was kocham. -uśmiechnęłam się i razem z Tori oddaliłyśmy się od rodziców. 
Niepewnie przekroczyłam drzwi od akademika. Od razu przywitał nas niski mężczyzna przy kości.
-Jessica i Tori Olsen? -wyczytał z jakieś kartki?
-Tak. -powiedziałyśmy równo.
-Chodźcie ze mną.
Myślałam, że od razu da nam klucze do pokojów i mamy spokój, ale nie, musiał nas oprowadzić po całym akademiku i pokazać szkołę. Ale mimo to, podoba mi się to miejsce. Jak patrzę na uczniów i widzę, że jedna ma czerwone włosy, inny ma tunele w uszach to stwierdzam, że każdy ma tu swój styl i ludzie są tolerancyjni.
-Tori, oto twój klucz. Pokój 24. -wręczył klucz mojej młodszej siostrze. Tori przytuliła mnie i pobiegła do szukać swojego pokoju.
-Jessica, ty masz pokój 37. Oto twój klucz. 
-Dziękuję. -wzięłam od niego klucz z zawieszką z napisem ''37''. -Mogę o coś spytać?
-Słucham?
-Ilu osobowe są pokoje?
-Dwu. 
-A z kim ja mam pokój? 
-Momencik. -dyrektor tego miejsca wyjął z kieszeni mały zeszyt. Przeleciał kilka stron, aż w końcu znalazł numer pokoju, 37 i nazwisko osoby, która tam mieszka. Niestety nie dojrzałam, czyje to nazwisko. Zresztą nic by mi to nie pomogło, nikogo tu nie znam.
-Więc? -spojrzałam na mężczyznę, który najwyraźniej czuł się zakłopotany.
-Powodzenia. -wydusił z siebie i zniknął gdzieś na korytarzu.
Świetnie. 
Poszłam korytarzem szukając mojego pokoju, gdy w końcu zobaczyłam drzwi z napisem ''37''. Włożyłam klucz, ale drzwi były już otwarte. Ciekawe kim jest mój lokator. 
Weszłam po cichu do środka, ale ku memu zdziwieniu pokój był pusty. Ktoś sobie wyszedł i zostawił drzwi otwarte? Niedorzeczne. Nagle usłyszałam trzask drzwi po mojej prawej stronie. Pewnie łazienka. 
Wyszedł z niej wysoki chłopak, o ciemnych oczach i włosach. Musiał brać prysznic, bo wokół bioder miał owinięty ręcznik a po jego brzuchu spływały kropelki wody. Idealne ciało, mięśnie, twarz. Więc tutaj dziewczyny mogą mieć pokoje z chłopakami? Coraz bardziej mi się tu podoba.
-Co ty tu robisz? -chłopak nagle spytał przerywając moje myśli.
-Em.. mieszkam.. -powiedziałam lekko jąkając się.
-Nie wydaje mi się. 
-To znaczy? -zdziwiło mnie to, co powiedział.
-Umowa była taka, że mam pokój sam.
-Ale zostałam tu przydzielona. 
-To masz kurwa problem. -niemalże wrzasnął i znowu wszedł do łazienki trzaskając za sobą drzwiami.
Przeraziłam się trochę. Ale miałam czas na obejrzenie pokoju. Był mały, miał dwa jednoosobowe łóżka na środku, szafy dla dwóch osób no i łazienka. Były tam jeszcze dwa biurka. Podeszłam do biurka, które zapewne należało do mojego nowego lokatora. Wzięłam do ręki jego zeszyt szukając jakichkolwiek informacji o nim. Znalazłam jego dowód.
Justin Drew Bieber, lat 18.
Przynajmniej wiem już kim jest.




***
asdfghjkl
i jak?
Podoba się?
Proszę o SZCZERE opinie.
To opowiadanie jest takie troszkę inne,
liczę, że wam się spodoba.
Jeśli czytasz, to proszę - skomentuj.
Zależy mi na waszej opinij.
xox, Pauline.